Wniosek o to złożyło Stowarzyszenie Rodziewiczów, a poparła je cała rzesza instytucji: Komisja Kultury i Komisja Heraldyczna, Senat, rząd, MSWiA oraz Ministerstwo Kultury. Cóż zrobić? Trzeba wyrazić zgodę.
Flaga prezydencka nie jest nowym wynalazkiem, a jak wiele pomysłów PiS – jedynie powrotem do tradycji i czasów, w których było przecież lepiej niż dziś. Miałaby pojawiać się na maszcie Pałacu Prezydenckiego, kiedy w środku przebywa głowa państwa, jak również miałaby zdobić samochód, którym jeździ.
Będzie to orzeł na czerwonym tle w białym obramowaniu, nazywanym wężykiem generalskim. To dawny symbol, którego używali m.in. prezydenci na uchodźstwie, jak Ryszard Kaczorowski, który w 1990 r. Przekazał Choragiew Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie. Nigdy jednak nie trafiła z powrotem do łask, a zastąpił ją tzw. Proporzec Prezydenta, który wprawdzie wygląda identycznie, ale wszak proporzec to symbol wojskowy. Symbole to, rzecz jasna, sprawa najwyższej wagi.
– Uważam, że jesteśmy godni przywrócenia symbolu majestatu naszego państwa – powiedział honorowy prezes stowarzyszenia propagującego polskie symbole narodowe, Leszek Rodziewicz. – To wielka szkoda, że mamy już ósmą kadencję Sejmu, a wciąż nie udało się przywrócić chorągwi.
Rodziewicz zwraca uwagę, że swoją flagę ma wielu prezydentów na świecie – i to prezydentów państw o krótszej państwowości niż Polska, np. USA.