Site icon Portal informacyjny STRAJK

Apokalipsa nie przemówiła prawicy do rozumu. Premier Australii nie zamierza odchodzić od węgla

youtube,com

Pół miliarda martwych zwierząt, opustoszałe miasta, pomarańczowe niebo, ludzie uciekający na plaże przed ogniem – tak wyglądała Australia jeszcze kilka dni temu. Dla Scotta Morrisona, szefa tamtejszego rządu to jeszcze nie jest wystarczający powód, by ograniczać wydobycie węgla, którego jego kraj jest największym eksporterem.

Kilka dni temu media społecznościowe obiegło zdjęcie kontynentu australijskiego, na którym połączono perspektywy satelitarne NASA, tak aby widoczne były wszystkie pożary, jakie dotknęły region w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Najdotkliwsze z nich miały miejsce w ostatnich kilkunastu dniach. Pożoga strawiła 60 tys. km kwadratowych Australii. To sześć razy więcej niż podczas pożaru Amazonii w 2019 r.  Chmura dymu osiągnęła średnicę o długości dystansu pomiędzy Reykjavikiem i Nikozją.

Z całego świata spływają wyrazy wsparcia, również finansowego. Udało się zebrać ponad 25 milionów dolarów na pomoc dla zwierząt i ludzi dotkniętych pożarami. Podczas gdy kraj stał w płomieniach, premier Scott Morrison (Liberalna Partia Australii) wypoczywał z rodziną na Hawajach, zaś wicepremier Michael McCormack tłumaczył, że pożary wynikają z zapłonu obornika zwierzęcego, nie zmian klimatycznych. Podobnego zdania jest zresztą też szef rządu, który nie widzi związku pomiędzy kryzysem klimatycznym, a tragedią, która dotknęła jego kraj.

Co więcej, premier odrzucił lansowany przez opozycyjną Australijską Partię Pracy (ALP) pomysł bardziej zdecydowanej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Australia odpowiada obecnie 1,3 proc. światowej emisji dwutlenku węgla, ale pod względem wielkości emisji na obywatela jest druga po Stanach Zjednoczonych. Na jednego Australijczyka przypada prawie 17 ton CO2 rocznie. Dla porównania na jednego Chińczyka niecałe 7 ton, Amerykanina 16, Polaka 8, Kongijczyka 0,06, Sudańczyka 0,45, Nigeryjczyka 0,5, Czadyjczyka 0,05.

Związek Australijski jest obecnie największym eksporterem węgla kamiennego z roczną sprzedażą na poziomie 375 mln ton. Mimo świadomości ogromu gazów cieplarnianych, których ludzkości wyemitowała w ciągu ostatnich 30 lat więcej niż w całej swojej historii, władze w Canberze nie zamierzają zmieniać swojej polityki. Premier, już po powrocie z wakacji zapowiedział, że żadnych „nierozsądnych cięć w przemyśle węglowym nie będzie”.

Postawę australijskiego rządu skomentował Marek Józefiak z Greenpeace Polska.

„Australijska polityka, jak polska, jest powiązana z lobby paliwowym. Spory dotyczące roli paliw kopalnych są tam obecne od lat. Niejeden rząd już upadł, kiedy próbował bronić klimatu. To, że obecnie premier próbuje odwracać uwagę od źródła problemu, w ogóle mnie nie dziwi. Mam nadzieję, że jednak presja społeczna sprawi, iż rządzący się opamiętają. Koleżanki i koledzy z australijskiego Greenpeace zebrali już 100 tys. podpisów pod petycją do rządu o ograniczenie wydobycia węgla” – napisał aktywista.

„Musimy pamiętać, że najbliższa dekada jest kluczowa. Potem może być już zbyt późno. Potwierdzają to raporty IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change – przyp. red.), najbardziej kompetentnej organizacji międzyrządowej działającej w obszarze nauk o klimacie – mówi Józefiak. – Jeśli nie zaczniemy działać błyskawicznie, odblokujemy procesy samonapędzające się. Dobrym przykładem jest Australia. W związku z pożarami wyemitowano już 2/3 średniej rocznej emisji CO2 tego kraju. Warto też wiedzieć, że ślad węglowy jest przeciętnie 3 razy większy na obywatela tego kraju od średniej światowej” – dodał działacz Greenpeace.
Exit mobile version