W ubiegłym tygodniu w Buenos Aires trwał „czarny protest” – kobiety wyszły na ulice po brutalnym gwałcie 16-latki. Ledwo ucichły echa protestów, zasztyletowano już 3 kolejne kobiety.
Według informacji policji, do morderstwa doszło w okolicy miasta Mendoza w prowincji o tej samej nazwie. Trzy młode kobiety zostały zasztyletowane przez partnera jednej z nich. Znaleziono ich zmasakrowane ciała. Policję wezwał 11-letni syn oprawcy i jednej z ofiar, na którego oczach odbyła się rzeź. Mężczyzna zabił partnerkę, jej matkę oraz siostrę. Został ujęty w Mendozie.
Gianni Venier, przedstawiciel prowincji, zorganizował konferencję prasową, na której poinformował o zatrzymaniu sprawcy. Wyraził ubolewanie nad faktem, że morderstwo dokonało się tuż po fali demonstracji przeciwko przemocy wobec kobiet, jaka przetoczyła się przez Buenos Aires.
Organizacja Stałe Zgromadzenie Praw Człowieka, w Argentynie podała dane, z których wynika, że w tym kraju kobieta zabijana jest średnio co 30 godzin. W samym tylko październiku 2016 zamordowano 23 kobiety. W 2015 mężczyźni zamordowali 286 kobiet.
Czarna Środa w Buenos Aires wzorowana była na polskich protestach kobiet z 3 października. – Niech przykładem dla nas będzie walka, jaką toczą nasze koleżanki w Polsce, którym udało się sparaliżować całe państwo – apelowały organizatorki. Kobiety domagały się sprawiedliwości po brutalnym morderstwie 16-letniej Lucii Perez, nafaszerowanej narkotykami, zgwałconej i zabitej. Kobiety protestowały pod hasłem „Ani jednej mniej”.