Julian Assange, dziennikarz i wydawca ścigany przez Stany Zjednoczone za ujawnienie zbrodni amerykańskiego wojska w Iraku i Afganistanie, na razie więzień Wielkiej Brytanii, obchodzi dziś swoje 49 urodziny w więzieniu specjalnym Belmarsh pod Londynem. Dobra okazja do upomnienia się o ofiarę skandalicznej, prawnej farsy dyrygowanej przez administrację północnoamerykańskiego imperium: dziś 40 organizacji obrony praw człowieka i wolności słowa wystosowało wspólny, publiczny list do brytyjskiego ministra sprawiedliwości Roberta Bucklanda z wezwaniem o „natychmiastowe” uwolnienie dziennikarza.
To Boris Johnson i jego rząd zdecydują o losie tragikomicznego procesu ekstradycyjnego Assange’a, który ma zostać wznowiony we wrześniu. Ściślej mówiąc, prawdziwym decydentem będzie rząd amerykański, bo nawet gdyby Johnson chciał pójść na rękę organizacjom twierdzącym, że prześladowanie Assange’a „przyczyni się do degradacji wolności wypowiedzi i zaczerni wizerunek Zjednoczonego Królestwa”, musiałby najpierw zapytać władze imperium, czy może to zrobić. Niestety, trudno tu oczekiwać pozytywnego rozwiązania.
Przykładów jest wiele, ale chyba najbardziej symptomatyczny w Europie to sprawa 69-letniego Georges’a Abdallaha, więzionego we Francji. Assange pozostaje w zamknięciu od ośmiu lat, Abdallah od 36. Zarzuty wobec nich mają odmienny charakter, ale oba wypadki łączy farsowość procesów, decyzje rządowe i – przede wszystkim – naciski imperium. Georges Abdallah to Libańczyk z chrześcijańskiej rodziny, który został komunistą i od 1971 r. był członkiem Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, by brać udział w antykolonialnej walce wyzwoleńczej. Gdy Izrael zaczął napady na Liban w 1978 r., był jednym z założycieli Rewolucyjnej Frakcji Armii Libanu (FARL), która brała udział w obronie kraju.
Jego adwokatem był wtedy Jean-Paul Mazurier, jak się okazało – podsunięty przez francuskie służby specjalne (DGSE). Po procesie wydał on książkę, w której opisał swą współpracę z nimi i jak oszukał swego klienta, by doprowadzić do jak najsurowszego skazania. Mimo to, podtrzymano ważność procesu, jak gdyby nigdy nic. Od 1999 r. Georges Abdallah mógł ubiegać się o zwolnienie warunkowe, na które sąd zgodził się cztery lata później, lecz Amerykanie zażądali trzymania go w więzieniu, co rząd francuski musiał wykonać. Odtąd Libańczyk już dziesięć razy zwracał się o zwolnienie, ale siedzi do dzisiaj, mimo przychylności wymiaru sprawiedliwości, wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnych, podjętych pod wpływem Stanów Zjednoczonych. Dziesięciolecia walki organizacji praw człowieka, partii lewicowych i prawników o uwolnienie Abdallaha nic nie dały. Imperium nie wybacza.