Site icon Portal informacyjny STRAJK

Azerbejdżan: wielka manifestacja w Baku na rzecz wojny z Armenią

Początek wczorajszej manifestacji w Baku. twitter

„Karabach to Azerbejdżan!”, „Mobilizacja!” – dziesiątki tysięcy mężczyzn wyszły na ulice Baku, mimo zakazu związanego z epidemią, by domagać się ofensywy wojskowej przeciw sąsiedniej Armenii i odebrać Górny Karabach, region, który w 1991 r. z pomocą Armenii odłączył się od Azerbejdżanu. Tymczasem, po kilku dniach strzelaniny, na granicy między obu krajami zapanował nerwowy spokój.

Ormianie zniszczyli kilka pozycji azerskich przy granicy. asiatimes

Manifestacja w Baku była bardzo gwałtowna: część uczestników zaatakowała parlament, co wywołało równie gwałtowną reakcję policji. Manifestantów usunięto z budynku w środku minionej nocy, a tłum rozpędzono działkami wodnymi i pałowaniem. Nocna bitwa w mieście miała miejsce po trzydniowej bitwie granicznej między obu krajami, która przyniosła co najmniej 16 ofiar śmiertelnych, wśród których znalazł się azerski generał.

Oba kraje obciążają się nawzajem odpowiedzialnością za rozpoczęcie wymiany ognia w ostatnią niedzielę. Dziś ministrowie obrony Armenii i Azerbejdżanu ogłosili, że minionej nocy już nikt nie strzelał. Zawarto tymczasowy, nieoficjalny rozejm obowiązujący od północy między wtorkiem a środą. Wcześniej do przerwania ognia wezwały Stany Zjednoczone, Rosja i Unia Europejska. 30 lat mediacji z udziałem tych potęg niewiele dały. Azerbejdżan regularnie wygraża Ormianom zbrojnym odebraniem Karabachu.

Bogaty w ropę Azerbejdżan wydaje na swą armię więcej niż wynosi całość rocznego budżetu Armenii, lecz Ormianie zawarli z Rosją sojusz obronny, który powstrzymuje Azerów przed ofensywą. Ci ostatni są popierani z kolei przez Turcję, która – przynajmniej póki co – nie ma zamiaru zadzierać z Rosją. W latach 90 ub. wieku wojna między obu krajami pochłonęła ok. 30 tys. ofiar, nie przynosząc żadnego trwałego rozwiązania.

 

 

Exit mobile version