Site icon Portal informacyjny STRAJK

Barczewo: uczeń wyskoczył przez okno podczas „szkolenia antyterrorystycznego”

wikipedia commons

Straumatyzowane dzieci nie chcą już chodzić do szkoły. Boją się, że znów spotkają „panów z karabinami”. To efekt symulacji aktu terrorystycznego, jaką zaaplikowała swoim podopiecznym dyrektorka zespołu szkół w Barczewie pod Olsztynem. Kobieta została już odwołana ze stanowiska.

Sytuacja miała miejsce w połowie listopada. Do szkoły wbiegli uzbrojeni mężczyźni w kominiarkach. Użyli granatów hukowych, krzyczeli i wydawali rozkazy. Wśród dzieci wybuchła panika. Jeden z uczniów, kompletnie przerażony, wyskoczył przez okno. Całe szczęście – zajęcia odbywały się na parterze.

Zdarzenie ciężko wspominają również nauczyciele. – Byłem wtedy z dziećmi w klasie. Muszę powiedzieć, że trochę sam średnio się poczułem, przede wszystkim dlatego, że dzieci zaczęły mi tam panikować – powiedział TVN24 Zbigniew Podlaski. – Chcieliśmy wyjść z klasy, kiedy usłyszałem huki i te wystrzały i ludzi krzyczących. Cofnąłem szybko dzieci. Miałem klucz do klasy, zamknąłem klasę i musiałem zająć się jednym z uczniów, który bardzo panikował, płakał – opowiada nauczyciel.

– Mamy od rodziców informacje, że niektóre dzieci do dziś przeżywają to, co stało się tamtego dnia. Dotyczy to głównie wrażliwych i małych dzieci – powiedziała Onetowi Barbara Szałaj-Borowiec, dyrektor Miejskiego Zespołu Oświaty i Zdrowia w Barczewie. – Wiemy też, że jedna z matek tydzień po tej akcji prosiła o pomoc, bo jej dziecko boi się i nie chce chodzić do szkoły. Na szkolną wycieczkę do kina nie pojechało ze strachu przed terrorystami.

Tydzień po incydencie dyrektorka została wezwana na dywanik przez Miejską Komisję Oświaty, Zdrowia i Spraw Społecznych. – Podczas spotkania pani dyrektor mówiła, że szkoły mają obowiązek przeprowadzać tego typu akcje. Akcje przeciwpożarowe, terrorystyczne, akcje alarmów bombowych. Jeżeli by tego nie robili, to przy prawdziwym ataku rodzice będą mieć pretensje do dyrekcji placówki, że tego typu akcje nie były przeprowadzane i dzieci się niczego nie nauczyły – mówi Barbara Szałaj-Borowiec.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że mężczyźni, którzy najechali szkolę nie byli żadnymi wykwalifikowanymi fachowcami czy funkcjonariuszami jednostek antyterrorystycznych, lecz „miłośnikami militariów”, czyli amatorami, których kręcą narzędzia do zabijania.

Osoba odpowiedzialna za hucpę, dyrektorka szkoły została już odwołana ze stanowiska. Burmistrz Barczewa Andrzej Maciejewski w uzasadnieniu wskazał, że ” naraziła dzieci i uczniów na niepotrzebny stres, spowodowała zagrożenie zdrowia i życia uczniów oraz zabrała uczniom poczucie bezpieczeństwa”.<

Jej postawa była tym bardziej nacechowana nieodpowiedzialnością, że do Zespołu Szkół chodzą uczniowie klas I-VII i licealiści, w tym dzieci wymagające szczególnej atencji ze strony opiekunów szkolnych. „W placówce są dzieci posiadające orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego. Pani Dyrektor nie uwzględniła ich potrzeb, nie określiła ich stanu psychofizycznego i nie była w stanie ocenić, jak zareagują dzieci ze spektrum autyzmu i zespołem Aspergera” – czytamy w uzasadnieniu.

Kilka miesięcy temu podobne zdarzenie miało miejsce w szkole w Skierniewicach. 

Exit mobile version