Blokowali nacjonalistów w Hajnówce, przypomnieli o 79 prawosławnych Białorusinach zamordowanych przez Romualda Rajsa „Burego” – to się bardzo nie spodobało polskiej policji. Jej przedstawiciele zapowiadają skierowanie do sądu wniosków o ukaranie 75 osób, które stanęły na trasie marszu i które w ostatnią sobotę z tej trasy znosiła.
Aktywiści i aktywistki, m.in. Obywatele RP, stanęli na trasie marszu pamięci „żołnierzy wyklętych” w Hajnówce z białymi różami i tabliczkami, na których wypisano nazwy miejscowości, gdzie oddział „Burego” dokonywał w 1946 r. swoich zbrodni. W górę wznieśli transparent z napisem „Bury nie jest bohaterem”. Policja zadbała jednak o to, by uczestnicy marszu wychwalającego krwawych „wyklętych” mogli spokojnie przejść. Protestujących zniesiono z trasy i oddzielono szczelnym kordonem.
Mieszkańcy Hajnówki, którzy obserwowali bieg wypadków, podobnie jak w ubiegłym roku patrzyli na poczynania mundurowych z niedowierzaniem. Dla nich to marsz nacjonalistów, otwarcie chwalących mordercę ich przodków i sąsiadów, był wydarzeniem nie do przyjęcia. Funkcjonariusze najwyraźniej są jednak z siebie bardzo zadowoleni. Swoje działania w Hajnówce odnotowali m.in. na oficjalnym profilu na Twitterze.
Policjanci w stosunku do 75 osób zakłócających przemarsz niezakazanego zgromadzenia w Hajnówce podjęli czynności w związku z podejrzeniem popełnienia wykroczenia, dodatkowo jedna osoba została ukarana mandatem karnym. pic.twitter.com/Z3NIduoci7
— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) 23 lutego 2019
Jedna osoba z 76 spacyfikowanych aktywistów przyjęła mandat w wysokości 500 zł. Pozostałe odmówiły i właśnie w ich sprawie policja skieruje do sądu wnioski o ukaranie. Za „usiłowanie zakłócenia niezakazanego zgromadzenia” polskie prawo przewiduje karę aresztu lub grzywny. Wnioski wpłyną do sądu, gdy policja skończy analizować nagrania wideo wykonane podczas interwencji.
Wychwalające morderców transparenty niesione przez nacjonalistów, w tym specjalny baner nazywający „Burego” i „Ognia” największymi z wyklętych, oczywiście nie wzbudziły żadnych kontrowersji. Można wszak powiedzieć, że taki przekaz to już część polskiej oficjalnej polityki historycznej. Pamięć i uczucia prawosławnych obywateli Polski – i wszystkich, którzy nie są entuzjastami „wyklętych” – nie mają żadnego znaczenia.
Narodowcy mijają zepchnietą przez policję na chodnik blokadę @ObywateleRP. Głośnik z przodu gra Boże coś Polskę, nadodowcy z tyłu krzyczą Bury nasz bohater i znajdzie się kij na lewacki ryj@TOKFM_NEWS pic.twitter.com/GmXaUyD9ZP
— Jakub Medek (@JakubMedek) 23 lutego 2019
Oprócz demokratycznych aktywistów uwagę funkcjonariuszy zwróciły jedynie trzy inne osoby, wszystkie jeszcze przed rozpoczęciem marszu. Policjanci zauważyli na ich odzieży symbole, które mogą kojarzyć się z propagowaniem zakazanego ustroju. Rzecznik Tomasz Krupa komentował sprawę dla białostockiej „Gazety Wyborczej” wyjątkowo ostrożnie: – Nie udzielamy informacji, jakie to emblematy, bo to nie tak ewidentne symbole jak swastyka, która ewidentnie kojarzy się z ustrojem faszystowskim. To symbole, które mogą wskazywać na propagowanie takich treści. Czy tak jest, oceni to jednak prokuratura – mówił. Prokuratura Rejonowa w Hajnówce do tej pory otrzymała jeden taki wniosek o ukaranie. Chodzi o 16-latka z Radzynia Podlaskiego, który eksponował na spodniach krzyż celtycki. Sprawą będzie musiał zająć się sąd rodzinny.