Site icon Portal informacyjny STRAJK

Biedronka nie ma litości dla pracowników. Letnich urlopów nie będzie

„Dopiero jesienią” – usłyszeli zatrudnieni w sieci dyskontów Biedronka od swoich przełożonych. To odpowiedź na pytanie o urlopy. Załogi są wściekłe. „Zaplanowaliśmy już sobie wakacje” – mówią pracownicy. Powodem takiej decyzji są problemy kadrowe.

Sklep Biedronka w Elblągu / flickr.com

Pracownicy sklepów należących do koncernu Jeronimo Martins nie wyjadą ze swoimi rodzinami na letnie urlopy. Plany wakacyjne będą mogli zrealizować dopiero jesienią. O bulwersującej sprawie poinformował w rozmowie z „Gazetą Pomorską” szef skupiającej pracowników „Biedronki” komisji NSZZ „Solidarność”, Piotr Adamczak. – Ludzie w Biedronce harują, a tu taka wdzięczność? – wścieka się działacz. – Co chwilę ktoś się zwalnia, a w zamian nie przychodzi nikt nowy. Dlatego ci, którzy zostali, muszą pracować za kilka osób. Dziewczyny już nie dają rady. Ile można wytrzymać? Płaczą po kątach. Im ten urlop jest potrzebny dla poratowania zdrowia! Chcą jechać na wakacje, gdy dzieci mają wolne w szkole – zaznacza Adamczak na łamach „GP”.

Jak odmowę uzasadnia koncern? Sieć nie wydała jeszcze oficjalnego stanowiska, jednak według Adamczaka chodzi o braki kadrowe. Biedronki boleśnie odczuwają niedobór pracowników najemnych. W wielu placówkach zatrudnionych jest za mało osób, co przekłada się na większe obciążenie obowiązkami obecnych załóg. Mimo podnoszenia wynagrodzeń, już cztery razy w ciągu roku, chętnych do pracy brakuje.

Zatrudnieni skarżą się również na system wynagrodzeń, premiujący osoby nie korzystające ze zwolnień lekarskich. One mogą liczyć na wyższe wynagrodzenia. To właśnie było powodem sprzeciwu pracowników, który przerodził się w niezadowolenia, które objawiło się w formie strajku włoskiego, przeprowadzonego w ramach sieci 2 maja. Piotr Adamczak przyznaje, że koncern zareagował represjami.

– Niektórzy dostali nagany, a to była akcja ulotkowo-informacyjna, która miała zwrócić uwagę na ciężkie warunki pracy. Konstytucja nie zabrania, by walczyć o swoje prawa – podkreśla działacz.
Exit mobile version