Co najmniej 17 tys. osób, dżihadystów ze Wschodniej Guty z rodzinami, przewiozły syryjskie autobusy do prowincji Idlib na północnym zachodzie kraju, ostatniej, pozostającej jeszcze w rękach ugrupowań skrajnie islamskich. To rezultat rosyjskich rokowań: dżihadyści dadzą spokój Damaszkowi. Rosjanie rozmawiają teraz z Armią Islamu, ostatnim dużym ugrupowaniem obecnym jeszcze we Wschodniej Gucie, w 90 proc. przejętej przez syryjskie wojska rządowe.
Nieskończone rzędy autobusów czekały wczoraj na tysiące obrońców Wschodniej Guty pod Damaszkiem. Większość złożyła broń, by wybrać się w 12-godzinną podróż do Idlib na pograniczu z Turcją. Olbrzymi konwój eskortowali rosyjscy wojskowi, obyło się bez problemów. Syryjscy żołnierze i cywile przy drodze pokazywali dżihadystom „faki” , ale nikt do nich nie strzelał. Syryjski Czerwony Półksiężyc rozdawał im jedzenie i wodę.
Ok. 110 tys. cywilów uciekło z terenów Wschodniej Guty, rozległych przedmieść Damaszku, do stolicy i innych syryjskich miast. Część już wróciła, inni koczują w szkołach i podobnie nieprzystosowanych do mieszkania budynkach, brak im wszystkiego. Bitwa we Wschodniej Gucie ma się jednak ku końcowi.
Syryjskie media podają, że zatrzymano oficerów NATO, Francuzów i Brytyjczyków, którzy pomagali dżihadystom utrzymać enklawę. Niemal całość profesjonalnych materiałów propagandowych głównych ugrupowań islamskich okupujących Gutę powstała w Wielkiej Brytanii. Dżihadystów finansowała Arabia Saudyjska, Katar i inne naftowe dyktatury z Zatoki.
Armia Islamu, która rozmawia teraz z Rosjanami, jest ugrupowaniem ze Wschodniej Guty, które ma zakorzenienie lokalne, podczas gdy wśród reszty jest wielu obcokrajowców. Grupa terroryzowała ostrzałem Damaszek i podległe sobie terytorium: zrzucała homoseksualistów z dachów budynków, woziła po ulicach kobiety w klatkach. Prawdopodobnie dołączy do pronatowskich dżihadystów z Idlibu.