Stany Zjednoczone zagroziły wczoraj atakiem na Damaszek w obronie dżihadystów z Armii Islamu ze Wschodniej Guty pod Damaszkiem. Ambasador USA w ONZ Nikki Haley, powołując się tradycyjnie na względy humanitarne, ostrzegła wczoraj, że jej kraj jest „gotów do działania”, by powstrzymać ofensywę syryjską na dżihadystów finansowanych przez reżim saudyjski i uzbrojonych przez kraje NATO. Rosja, która popiera z kolei Syrię, ostrzegła Amerykanów przed swoją „ripostą”.
Amerykanie zagrozili bombardowaniem dzielnic rządowych stolicy Syrii Damaszku, ostrzeliwanych wcześniej przez skrajne ugrupowania islamskie ze Wschodniej Guty, co wywołało ofensywę syryjską. Wojsko syryjskie odbiło już ok. 60 km kwadratowych rozległych przedmieść Damaszku okupowanych od pięciu lat przez m.in. miejscową Al-Kaidę, Armię Islamu i Legion (Boga) Wszechlitościwego. To ostatnie ugrupowanie wspomaga też wojska tureckie w napaści na syryjsko-kurdyjski Afrin.
„Ostrzegamy państwa, które chcą narzucić swą wolę poprzez ataki chemiczne i cierpienie ludności, a szczególnie reżim syryjski: Stany Zjednoczone są gotowe do działania” –powiedziała wczoraj Nikki Haley w Nowym Jorku. To wywołało reakcję szefa sztabu armii rosyjskiej gen. Walerija Gierasimowa, który oznajmił, iż „w razie zagrożenia życia naszych żołnierzy, siły zbrojne Rosji podejmą środki przeciw rakietom i jednostkom je transportującym.” Rosyjscy oficerowie są obecni w syryjskim ministerstwie obrony zgodnie z umową o pomocy sprzed trzech lat.
Podczas gdy walki we Wschodniej Gucie wyraźnie osłabły, armia turecka ogłosiła, że „zamknęła pierścień” wokół Afrinu na północy Syrii, stolicy kantonu o tej nazwie, stanowiącego część autonomicznej kurdyjskiej Rożawy. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Kurdowie i inni Syryjczycy broniący miasta kontrolują jeszcze ostatnią drogę łączącą je z resztą Syrii, ale znajduje się ona pod ostrzałem wojsk tureckich. Według obecnych na miejscu organizacji pozarządowych, sytuacja humanitarna w bombardowanym Afrinie grozi „wielką katastrofą”.