Wiosną 2015 odbył się przetarg na dostawę 70 śmigłowców dla polskiego wojska. MON miał do wydania 13 miliardów. Na kontrakt załapał się francuski Airbus i jego śmigłowiec Caracal. Przegrał producent Black Hawka – amerykański koncern Lockheed Martin, właściciel PZL Mielec. Przepadła też oferta włosko-brytyjskiej AgustyWestland, do której należą zakłady w Świdniku.
Airbus obiecał kupić Wojskowe Zakłady Lotnicze w Łodzi, obiecał też wiele inwestycji związanych z tzw. offsetem. Ten zaś polega na tym, że jak od kogoś coś kupujemy, to ten ktoś ma równowartość tej kwoty zainwestować u nas.
Macierewicz od początku parł do zerwania kontraktu. Najpierw szukał haka po stronie negocjatorów z PO. Nie udało się. Zostało tylko takie prowadzenie negocjacji offsetowych z Francuzami, by z nich nic nie wyszło.
Kontrakt zerwano. Polska zostanie teraz obłożona olbrzymimi karami. Kary zapłaci budżet z podatków wszystkich. Nikt jednak nie zrekompensuje ludziom z Łodzi tego, że nie będą mieli pracy. Macierewicz co prawda obiecuje, że nikt w tym mieście niczego nie straci, ale można to włożyć między bajki.
Wszyscy wiedzą, że nowy przetarg będzie ustawiony pod Mielec. Wygra zatem koncern amerykański. Ma takie moce przerobowe, że do realizacji zamówienia nikogo nie musi zatrudniać dodatkowo.
A jednak stracimy nie tylko na karze dla Francuzów. Smakiem obejdą się nie tylko mieszkańcy Łodzi. Doświadczenie w kupowaniu broni od Amerykanów mówi, że nie powąchamy ani centa z offsetu. Przećwiczyliśmy to przy zakupie F-16, gdzie, by uniknąć inwestowania, Amerykanie wliczyli do wartości offsetu wszystkie firmy, które miały jakiekolwiek amerykańskie udziały. I to firmy, które działały tu grubo przed podpisaniem kontraktu na F-16. W ten sposób w rozliczeniu amerykańskich inwestycji za samoloty znalazły się funkcjonujące od lat w Gliwicach zakłady Opla.
Stany Zjednoczone zawsze robiły nasze, wpatrzone w Waszyngton jak w obrazek, rządy w bambuko. My od nich kupowaliśmy, wysyłaliśmy nasze wojsko na ich wojny, wspieraliśmy ich dyplomatycznie na przekór Europie – po czym zostawaliśmy z ręką w nocniku. I jak widać po mieleckich zapewnieniach Szydło, niczego nas to nie nauczyło.