Po tym jak najpopularniejszy na świecie portal społecznościowy usunął konta Marszu Niepodległości, Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, część liderów drze szaty nad upadkiem wolności słowa w Polsce. Krzysztof Bosak chce jednak udowodnić, że publiczne profile na Facebooku i „legalne zrzeszanie” to zajęcie co najwyżej dla „umiarkowanych nacjonalistów”.
– Zabawa z FB powoli się kończy, w dniu 5 listopada Stowarzyszenie Marsz Niepodległości organizuje manifestację pod biurami administracji FB w Warszawie – napisał Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia MN. Dla przeciętnego czytelnika może to zabrzmieć dość radykalnie, można nawet powiedzieć – groźnie, jednak jak przekonuje nas Krzysztof Bosak, członek rady decyzyjnej Ruchu Narodowego, tylko „ta umiarkowana część narodowców” bawi się w „legalne zrzeszanie”. Radykalizm, jak wynika ze słów byłego posła, wymaga bowiem działań, przy których swobodne korzystanie z mediów społecznościowych mogłoby przynieść problemy natury karnej.
Dla niezorientowanych: ci co bawią się w prowadzenie publicznych profili na fb, legalne zrzeszanie itp., to ta umiarkowana część narodowców
— Krzysztof Bosak (@krzysztofbosak) 28 października 2016
Ci naprawdę radykalni mają to wszystko gdzieś. Swoje profile sami kasują co kilka tygodni żeby facebook nie miał czego przysłać policji w PL
— Krzysztof Bosak (@krzysztofbosak) 28 października 2016
Jakiego informacje portale społecznościowe miałyby przekazywać policji? Można się tylko domyślać, jakiego typu kryminalne działania swoich „radykalnych” kolegów ma na myśli Krzysztof Bosak. Co bardziej niepokojące, z kolejnych tweetów polityka wynika jednoznacznie, że „umiarkowana” strategia, polegająca na „zabawie w legalizm” i – jak można zrozumieć – nieumieszczaniu w internecie treści ani dowodów na działania, którymi mogłyby się interesować organy ścigania, jest obecnie „słusznie wyśmiewana”. Trzeba przyznać, że tak otwarta deklaracja brzmi ze strony Bosaka, uchodzącego za kulturalną twarz skrajnej prawicy, wyjątkowo niepokojąco.