W Qingdao na wschodzie Chin wprowadzono regulacje dotyczące posiadania psa. Obowiązuje m.in. lista raz zakazanych w mieszkaniach o małym metrażu. Samorządowcy twierdzą, że leży im na sercu dobrostan zwierząt i mieszkańców.
Ograniczenia ilościowe dotyczą ścisłego centrum miasta: jego mieszkańcom wolno posiadać tylko jednego czworonoga. Wczoraj weszły w życie przepisy dotyczące przymusu rejestracji i chipowania posiadanych psów (następnym krokiem jest sterylizacja). Na rejestrację właściciele dostali 6 miesięcy – to rozwiązanie skopiowane z Chengdu, które, jak podaje „China Daily”, wprowadziło taki przepis w 2009 roku.
Ograniczenia jakościowe związane są z metrażem mieszkania. Na liście 40 ras, których nie wolno Chińczykom trzymać w blokach, są m.in. berdardyny, mastiffy, owczarki niemieckie, husky, akity. W innym mieście – Harbinie – nie wolno trzymać w bloku psów przekraczających w kłębie 50 cm niezależnie od rasy. Władze Qingdao twierdzą, że chodzi im o dobrostan zwierząt, ale również komfort mieszkańców, którzy skarżą się na niedogodności związane ze zbyt wielką liczbą psów w mieście, zwłaszcza na wielkich osiedlach mieszkalnych.
Polityka ta być może zachęci do odpowiedzialności, z drugiej strony mocno ogranicza np. możliwość adopcji porzuconego psa – która w Państwie Środka nie jest zbyt popularna (zdecydowanie częściej kupuje się psy z hodowli, których standardy nie zawsze są cywilizowane). Chiny to kraj, który w kwestii praw zwierząt wykazuje swoistą schizofrenię. Wciąż oficjalnie nie zakazano festiwalu psiego mięsa w Yulin, choć na początku czerwca wieszczono, że podczas trwania festiwalu restauratorom nie będzie wolno podawać „świeżyzny”.