400 tys. złotych wydało Ministerstwo Środowiska na organizację w Sejmie konferencji o papieskiej encyklice. Była wystawna kolacja, drogie samochody i wystąpienie Jana Szyszki niespecjalnie zgodne ani z treścią encykliki, ani ze stanem badań naukowych nad ochroną przyrody.
15 października w sali obrad Sejmu odbyła się konferencja zatytułowana „Zrównoważony rozwój w świetle encykliki Laudato Si”, wspólna inicjatywa Ministerstwa Środowiska i watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Do udziału w wydarzeniu minister Jan Szyszko zaprosił również pracowników Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, czyli uczelni o. Tadeusza Rydzyka. Ministerstwo samo zapłaciło za ich dojazd, zrefundowało również bilet lotniczy i hotel dla Chrisa Cieszewskiego, jednego z idoli środowiska smoleńskiego. Cieszewski to doktor inżynierii leśnej, który zasłynął opowieścią o tym, że brzoza, w którą uderzył rządowy Tupolew, została w rzeczywistości ścięta kilka dni przed 10 kwietnia. Na tej konferencji był jednak obecny tylko w charakterze słuchacza, referatu nie przygotował.
Wystąpienia najważniejszych mówców konferencyjnych można było oglądać na żywo w Telewizji Trwam. Można było w ten sposób po raz kolejny posłuchać, jak Jan Szyszko dzieli się przemyśleniami sprowadzającymi się do tego, że człowiek może dowolnie ingerować w przyrodę i jej zasoby, byle tylko jakoś rekompensował zniszczenia w innym miejscu.
– Cięliśmy te lasy, a mamy ich coraz więcej. Rąbaliśmy to drewno, a mamy go coraz więcej i coraz więcej go przyrasta. Chodziliśmy na grzyby, zbieraliśmy jagody, służyło człowiekowi to, tworzyło miejsca pracy i nie straciliśmy ani jednego z gatunków! Polowaliśmy, chodzimy na te polowania. Mamy 120 tys. ludzi oddanych sprawie użytkowania tych zasobów przyrodniczych. I te zasoby przyrodnicze użytkujemy i te zasoby trwają! I są w super dobrej sytuacji! – ten cytat bez przesady można uznać za credo obecnego ministra środowiska. To, że nijak ma się ono do wniosków specjalistów ani do stanowiska ekologów, już wiemy. Co ma ono coś wspólnego z apelami papieża Franciszka o szacunek dla przyrody, które ponoć zainspirowały konferencję, również trudno stwierdzić.
Niestety, transmisja nie objęła wystawnej kolacji na Zamku Królewskim, nie opowiedziano również o szczegółach kateringu dla uczestników – a właśnie to pochłonęło 200 tys. złotych z budżetu imprezy. Dalsze 45 tys. zł, pisze portal OKO.press, poszło na wynajęcie czterech samochodów wożących gości, 20 tys. – na dwa busy jadące z Torunia z delegacją uczelni o. Rydzyka. Każdy prelegent i gość honorowy wyjechał z Warszawy z pakietem prezentów, co pochłonęło dalsze 50 tys. Kim byli uczestnicy? W większości to działacze Polskiego Związku Łowieckiego i urzędnicy instytucji podległych ministerstwu. Zagraniczni goście, których przybycie szumnie anonsowano, nie skorzystali z zaproszeń. Może to i dobrze?