W Kabulu dokonano kolejnego krwawego zamachu. Jego celem stała się społeczność szyickich Hazarów, którzy tego dnia demonstrowali przeciwko planowanej trasie linii energetycznej, która omijała hazarskie prowincje.
Zamachowców – samobójców było trzech. Na szczęście, jeśli w ogóle można mówić o szczęściu w tak tragicznym kontekście, jak podaje agencja RIA Nowosti, rozerwał się ładunek jedynie jednego z nich. U drugiego mechanizm nie zadziałał, a trzeci został zastrzelony przez policję, zanim zdążył odpalić materiał wybuchowy.
Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani ogłosił niedzielę dniem żałoby narodowej.
– Nasi wrogowie, atakując prawa obywatelskie, myślą, że mogą nas podzielić. Ale poniosą porażkę. Poleciłem prokuratorowi generalnemu i specjalnej komisji śledczej zbadać dokładnie incydent i znaleźć winnych – powiedział Ghani podczas wystąpienia telewizyjnego. Ministerstwo spraw wewnętrznych zakazało zgromadzeń publicznych. Odpowiedzialność za atak wzięło na siebie Państwo Islamskie.
Hazarowie są najmniejszą i najbiedniejszą szyicką mniejszością narodową w Afganistanie i uważają, że są dyskryminowani przez kabulski rząd centralny.
To kolejny atak terrorystyczny w Afganistanie, który stał się krajem krwawego chaosu od czasów interwencji NATO w 2001 r. Brali w niej udział też polscy żołnierze. Afganistan zajmuje trzecie miejsce wśród krajów, które stały się obiektem ataków terrorystycznych. Ponad połowa z nich została dokonana przez zorganizowane grupy, a za niemal wszystkie odpowiadają talibowie. Państwo Islamskie, obecne w Afganistanie od co najmniej roku, próbuje robić im konkurencję, płacąc swoim bojownikom wyższy „żołd”, a mieszkańców zastraszając szczególnie krwawymi atakami.