– Tamta strona zaczyna się zachowywać jak zbrojne ramię opozycji – powiedział o tytułach niezwiązanych z obozem PiS szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański. Jego zdaniem publiczne radio i telewizja są „bardzo wstrzemięźliwe w swoim przekazie. I oby wytrzymały nerwowo tę sytuację”. Wypowiedź ta pokazuje, że – tak jak na Węgrzech Orbana – po sądownictwie, na celowniku partii rządzącej pojawią się niesprzyjające władzy media.
W prorządowym portalu wPolityce Czabańskiego zapytano o ocenę roli mediów prywatnych, które zdaniem dziennikarza portalu nawołują do wychodzenia na ulicę i protestowanie razem z opozycją.
– Media komercyjne, głównie TVN, nie zachowują się już jak media – odpowiada Czabański. – Jeśli Tomasz Lis wzywa, żeby zrobić Majdan w Polsce, to nie można nazywać go przedstawicielem mediów. Tego rodzaju media są bardzo zaangażowaną, wojującą stroną sporu politycznego. Nie pełnią już roli mediów – uzasadnia szef RMN.
Jaka zatem, zdaniem nadzorcy elektronicznych mediów publicznych, powinna być rola dziennikarzy?
– Media w tej sytuacji powinny relacjonować i tonować emocje. Nie ukrywać żadnych faktów, ale też nie podgrzewać atmosfery – uważa Czabański.
Przewodniczącemu RMN nie podoba się to co było od zawsze standardem pracy dziennikarzy wśród demonstrantów popierających PiS, czyli agresja tłumu skierowana przeciw reporterom niektórych mediów. Wtedy politycy nabierali wody w usta. Dziś, gdy dziennikarzom TVP towarzyszy ze strony demonstrantów to samo, Czabański zjawisko dostrzega.
– Nie wolno atakować dziennikarzy. To wymaga potępienia – ubolewa Czabański, mając na myśli dyskomfort podwładnych Jacka Kurskiego. – Teraz sytuacja jest napięta. Opozycja stara się spowodować atmosferę wojny totalnej. Część ludzi nie wytrzymuje tego nerwowo i zachowuje się w sposób niewłaściwy.
A jaka ma być właściwa postawa dziennikarza?
– Każdy może mieć swoje poglądy- uważa Czabański, ale gdy ktoś jest dziennikarzem lub prowadzi program to „te poglądy trzeba schować i zadawać pytania”.
Przewodniczący nie dodał tylko, że ta złota myśl nie odnosi się do dziennikarzy zatrudnionych w nadzorowanych przez niego mediach.