W najbliższych miesiącach Pekao i Alior Bank staną się jedną instytucją. Już teraz wiadomo, że skorzystają na tym inwestorzy. I na pewno stracą pracownicy, którzy w liczbie ponad tysiąca znajdą się na zielonej trawce.
Brzmi pięknie? Nie dla pracowników. Oni na stworzeniu nowego potentata stracą drastycznie. Potwierdzają to słowa wiceprezesa Pekao, Tomasz Kubiaka.
– Nasza strategia zakłada utrzymanie kosztów na poziomie inflacji (…). Kolejnym krokiem, który sfinalizujemy w tym roku, jest wprowadzenie robotyzacji w procesach back office (…). Projekty te są na ukończeniu i obniżą nasze potrzeby zatrudnieniowe o około tysiąc osób – powiedział w czwartek na konferencji prasowej Kubiak.
Warto podkreślić, że decyzje o zwolnieniach zostały podjęte przez przedstawicieli delegowanych przez rząd. W praktyce Alior Bank jest kontrolowany przez państwo – podobnie jak bank Pekao, który został niedawno odkupiony przez rząd od włoskiego UniCredit za pośrednictwem PZU i PFR.
Pekao mając świadomość oporu, jaki zwolnieniom stawią związki zawodowe, pragnie zachęcić zatrudnionych do odejścia w ramach dobrowolnego programu. Zamkniętych ma zostać również 66 oddziałów banków. Cała operacja ma przynieść bankowi oszczędności rzędu 70 mln zł.