Site icon Portal informacyjny STRAJK

Do Obrony Terytorialnej po łatwą kasę

Do wymyślonych przez Antoniego Macierewicza Wojsk Obrony Terytorialnej wcale nie ma kolejek chętnych. Akces do jednostek zgłaszają się głównie osoby bez pracy i te, które słabo zarabiają.

PiS tworzy Wojska Obrony Terytorialnej / Facebook.com/PrawoiSprawiedliwosc

Ministerstwo Obrony Narodowej obiecało sobie zrekrutować 53 tys. ochotników. Taka liczba wymaga obniżenia standardów kwalifikacyjnych w stosunku do tego czym musi się charakteryzować kandydat na „prawdziwego” żołnierza.

Założenia są takie, że jednostki Wojsk Obrony Terytorialnej mają być w każdym powiecie. Gotowe do walki i działania w zagrożeniach kryzysowych. Osoby służące w nich otrzymają co najmniej 300 zł miesięcznie za samą gotowość i około 200 zł za ćwiczenia zaplanowane na jeden weekend w miesiącu.

Skusiło się na to niewiele osób. Głównie nieradzących sobie na rynku pracy.

– Wielkiej lawiny chętnych nie ma. Zgłosiło się około 100 kandydatów, z których większość to bezrobotni – twierdzi major Cezary Pązik z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Oświęcimiu. Podobnie jest w innych regionach.

Eksperci krytykują zbyt łagodne kryteria przyjmowania do formacji. Uważają, że z niewykwalifikowanych osób wojsko nie będzie mieć korzyści.

Sama idea ochotniczego zaciągu i braku profesjonalnego przeszkolenia od miesięcy jest przedmiotem kpin ludzi związanych z wojskiem i obronnością. Uważają, za nonsensowne to, że w najbliższych latach wydamy na realizację pomysłu ministra Macierewicza, 3,6 mld złotych.

Exit mobile version