Site icon Portal informacyjny STRAJK

Dość taryfy ulgowej wobec PiS!

W październiku ubiegłego roku, blisko rok po wyborach parlamentarnych, TNS zadał pytanie o największą siłę opozycyjną w Polsce. 9 proc. badanych odpowiedziało, że jest nią… Prawo i Sprawiedliwość. Mijają kolejne miesiące, ale część wyborców wciąż sprawia wrażenie, jakby Polską rządziła koalicja PO-PSL.

Niestety to dziwne podejście dotyczy między innymi wielu osób, które deklarują się jako lewica. Odkąd PiS przejął władzę, część działaczy i komentatorów lewicowych, wciąż zażarcie walczy z „liberałami”, nie zauważając, że krajem rządzi Jarosław Kaczyński. Dlatego na wielu profilach i stronach osób o lewicowych poglądach dominują rysunki, memy, zdjęcia i cytaty wykpiwające Ryszarda Petru, Leszka Balcerowicza czy Donalda Tuska. Dla niektórych działaczy lewicowych wcieleniem zła wciąż jest SLD. PiS funkcjonuje jako partia niejednoznaczna, która ma swoje wady, ale chce rozpędzić „liberałów”, co wielu komentatorom się podoba.

fot. flickr.com/Piotr Drabik

Po kolejnej miesięcznicy smoleńskiej policja zatrzymała kilkunastu protestujących, w tym Władysława Frasyniuka, któremu grozi do trzech lat więzienia. W ten sposób służby bezpieczeństwa chcą pokazać swoją siłę i dać do zrozumienia opozycji, że protestowanie przeciw rządowi może się źle skończyć. Wcześniej PiS zmienił przepisy o demonstracjach w ten sposób, aby manifestacje przeciw władzy łatwiej mogły być uznane za nielegalne. Mimo to wielu lewicowych komentatorów obojętnie podeszło do działań policji, a część wręcz przychylnie odnotowało, że oberwało się wstrętnemu liberałowi. Oczywiście Frasyniuk ma mnóstwo wad – firmował reformy wolnorynkowe, od lat broni cięć socjalnych i kolejnych przywilejów dla przedsiębiorców, a w ostatnich miesiącach wsławił się walką o to, aby polscy kierowcy ciężarówek mogli być opłacani gorzej niż ich zachodni koledzy. Czy to jednak powód, aby policja mogła podejmować wobec niego represyjne działania? Policja zatrzymała Frasyniuka nie za jego wsparcie dla cięć socjalnych, tylko za protesty przeciw władzy. Zarazem kilka miesięcy wcześniej minister Błaszczak osobiście stanął w obronie córki radnej PiS, która była agresywna wobec policjantów. Żadnych konsekwencji nie ponoszą też demonstrujący narodowcy, głośno wzywający do zabijania komunistów czy muzułmanów. Zresztą już na początku swojej prezydentury Andrzej Duda oznajmił, że nieskazany prawomocnym wyrokiem Mariusz Kamiński jest niewinny i nikt nie powinien prowadzić przeciwko niemu postępowania. Krótko mówiąc, sojusznicy PiS-u mogą liczyć na przychylność służb bezpieczeństwa. Te przypadki jawnej nierówności wobec prawa zbulwersowały głównie PO i Nowoczesną. Duża część lewicy milczała, wychodząc z przekonania, że nie są to sprawy kluczowe dla większości społeczeństwa. Stąd też niechęć znacznej części środowisk lewicowych do Komitetu Obrony Demokracji. Chociaż demonstracje KOD-u skupiały się głównie na krytyce autorytarnej władzy, ze strony wielu osób sympatyzujących z SLD, Razem czy Ruchem Sprawiedliwości Społecznej słyszeliśmy pogardliwe prychnięcia i określanie uczestników manifestacji jako „liberałów” albo „elit”.

Podobne podejście części lewicowych komentatorów mieliśmy przy zamachu władzy na Trybunał Konstytucyjny. Już rok temu Piotr Ikonowicz i Marcelina Zawisza wskazywali, że Trybunał nie ma wiele wspólnego z problemami „zwykłych ludzi”. Również przejęcie prokuratury przez władzę nie spotkało się ze stanowczą reakcją lewicy. Wszak prokuratura zawsze jest jakoś upolityczniona, a poza tym Ziobro wreszcie może dobierze się do zepsutych liberałów. Zawłaszczanie sądownictwa także nie wzbudziło stanowczej reakcji. Część komentatorów wręcz powtarzało klisze ministra Ziobry o sądach, które służą „elitom”. Spektakularnym wyrazem tego podejścia było wsparcie dużej części środowisk lokatorskich dla powołania przez władzę komisji weryfikacyjnej w sprawie reprywatyzacji. PiS nigdy nie dążył do zahamowania procesów reprywatyzacji, a wręcz był partią, która chciała wypłacać najwyższe rekompensaty potomkom byłych właścicieli kamienic. Mimo to warszawskie środowiska lewicowe wsparły walkę rządu z „układem”, bo wyczuły szansę, że w ten sposób będzie można dorwać się do „liberałów”. A że prace komisji mają bardziej przypominać bijatykę stadionową niż rzeczowe rozliczenie nieprawidłowości? Mniejsza o to. Może znienawidzona Hanka trafi do więzienia.

W ciągu półtora roku rządów PiS zwolnił więcej ludzi na stanowiskach kierowniczych niż poprzedni rząd przez 8 lat. Kolejne instytucje są reorganizowane tak, aby władza mogła szybciej dokonywać czystek. Wszystkie te zmiany prowadzą do zwolnień tysięcy ludzi i omijania Kodeksu Pracy. Trwa skok na media publiczne, służbę cywilną, Krajową Administrację Skarbową, Agencję Nieruchomości Rolnych. Pod ostrzałem są państwowe teatry i placówki naukowe. Jednym z głównych celów reformy edukacji jest wymiana wszystkich decyzyjnych stanowisk w strukturze oświaty. O ile za rządów SLD-PSL i PO-PSL zdarzały się nieprawidłowości w doborze ludzi na ważne stanowiska, o tyle PiS w wielu instytucjach zniósł procedury konkursowe, wyeliminował kryteria kompetencyjne, otwarcie usankcjonował patologie i uczynił z nich metodę rządzenia. Dobrym przykładem różnicy między obecną władzą i poprzednimi są media publiczne. Dzisiaj TVP jest pełną kłamstw i manipulacji tubą propagandową rządu. Nikt o poglądach obcych władzy nie ma programu w telewizji czy radiu publicznym. Za poprzednich rządów wielu publicystów zaprzyjaźnionych z PiS-em, począwszy od Jana Pospieszalskiego, miało głos na antenie mediów publicznych.

Zawłaszczanie państwa przez PiS obejmuje coraz większą liczbę instytucji i obszarów życia społecznego. W służbie zdrowia PiS zablokował refundację in vitro, niedawno Sejm przegłosował ograniczenie dostępności tabletki Ella One, a w polskich szpitalach przy wsparciu władzy coraz więcej lekarzy odmawia dokonywania zabiegu aborcji poprzez odwoływanie się do tzw. klauzuli sumienia. Wbrew obietnicom wyborczym, PiS odwołał zapowiedziane podwyżki płac w budżetówce i postanowił podnieść pensje jedynie służbom mundurowym, aby w razie protestów mieć je po swojej stronie. Odnośnie ludności wiejskiej PiS przeforsował absurdalną ustawę o ziemi rolnej, w ramach której rolnik może przekazać ziemię tylko Kościołowi. Po zwycięstwie PiS rośnie też skala nagonek wobec migrantów i uchodźców. Z miesiąca na miesiąc odnotowuje się coraz więcej aktów przemocy ze względu na pochodzenie i narodowość. Władza marginalizuje szerzącą się mowę nienawiści, a swoim przekazem wręcz ją podsyca.

Mimo tych wszystkich zjawisk, część komentatorów lewicowych, na czele z Rafałem Wosiem i Piotrem Ikonowiczem, wciąż chwali PiS, wskazując, na jego wyższość wobec zepsutych elit z PO, Nowoczesnej, PSL-u czy nawet SLD. Skąd ta sympatia? Chodzi oczywiście o program Rodzina 500+. Okazuje się, że jedno świadczenie finansowe wypłacane dla części rodzin z dziećmi wystarczy, aby autorytaryzm, ksenofobię, niszczenie prawa, kultury, sztuki, edukacji uznać za tematy drugorzędne. Na zarzuty wobec rządów PiS, często słyszymy też o grzechach SLD sprzed 15 lat czy psuciu państwa przez Platformę sprzed lat 5. Tak jakby wady poprzednich rządów miały usprawiedliwić fatalne decyzje obecnie rządzących.

Klimat wobec PiS-u nieco się jednak zmienia. Przykładowo w wyborach wielu związkowców zrzeszonych nie tylko w Solidarności, ale też w OPZZ, poparło PiS. Nie pomogły ostrzeżenia, że PiS nie ma wiele wspólnego z egalitaryzmem, postępem, troską o prawa pracownicze. Tysiące związkowców, również o lewicowych sympatiach, głosowało na partię Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj z coraz większej liczby zakładów pracy pojawiają się sygnały o czystkach i zwolnieniach z przyczyn politycznych. Osoby zwalniane alarmują, że PiS łamie wszelkie procedury, odchodzi od dialogu społecznego, lekceważy podstawy państwa prawa. Często są to ludzie, którzy rok temu sami lekceważyli niszczenie Trybunału Konstytucyjnego, a nawet wspierali władzę, twierdząc, że PiS przegania „elity”. Dzisiaj to oni są przedstawicielami przeganianych „elit”.

Trudno powiedzieć, czy lewicowi obrońcy PiS-u bronią władzy z niewiedzy czy z koniunkturalizmu. Powinni jednak pamiętać, że nawet jeżeli będą uparcie lekceważyć autorytarne zapędy partii rządzącej, traktując je jako tematy zastępcze, i u boku prezesa walczyć z „elitami III RP”, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ich wysiłki nie zostaną docenione. A gdy władza przyjdzie po nich, być może nikt już nie będzie protestował.

Exit mobile version