Spółka Orange Polska sprzedała blok mieszkalny razem z lokatorami, z których znaczna część to niezamożni emerytowani pracownicy telekomunikacji. Jak relacjonują mieszkańcy, nowi właściciele (pięć różnych spółek) z miejsca zabrali się za zastraszanie i szykanowanie lokatorów.
Medialny rozgłos skłonił rzecznika Urzędu Dzielnicy Praga-Południe Jerzego Gierszewskiego do skontaktowania się z „Gazetą Wyborczą”, której dziennikarze rozmawiali z lokatorami. – Ta sytuacja to klasyczny przykład tego, jak w ferworze walk politycznych, biurokratycznych zaniechań i ludzkiej bezduszności niszczy się ludzi – powiedział „GW”. Zapewnił także, że samorząd nie zostawi mieszkańców bez pomocy, chociaż zastrzegł, że jego możliwości są ograniczone.
– Budynek, zanim został sprywatyzowany, należał do spółki Skarbu Państwa. Obecna sytuacja to wynik braku odpowiedniej ustawy i zaniechania polityków, którzy nie chcą dostrzec ludzkich dramatów – stwierdził rzecznik, podkreślając, że samorząd nie ma instrumentów, za pomocą których mógłby nieść skuteczną pomoc ludziom zapomnianym przez państwo. Zapowiedział, że urząd dzielnicy postara się zorganizować dla lokatorów pomoc prawną i zorganizuje spotkanie, na którym dokonana zostanie ocena tego, co można jeszcze w sprawie zrobić. Zaproszeni zostaną również nowi właściciele budynku.