Jak donosi „Fakt”, prezydent miał zakomunikować swoje żądanie premier Beacie Szydło. Szefowa rządu zareagowała ponoć „chłodno”, co nie powinno dziwić – tajemnicą poliszynela jest jej taktyczny sojusz z ministrem obrony narodowej.
Kroplą, która przepełniła czarę goryczy, był skandal na Westerplatte, gdzie 1 września podczas uroczystości z okazji napaści nazistów na Polskę do odczytania apelu pamięci nie dopuszczono delegacji harcerzy. Zamiast nich odezwę wygłosił żołnierz. Szef ZHP zgłosił się ze skargą do Pałacu Prezydenckiego. Reakcja była szybka.
Jednak stosunki na linii MON-Pałac Prezydencki juz wcześniej pozostawiały wiele do życzenia. Wcześniej Andrzej Duda wielokrotnie wskazywał na problemy z komunikacją z Antonim Macierewiczem. Prezydent nie ukrywał, że sposób kierowania resortem wydaje mu się nie do przyjęcia. W odpowiedzi Macierewicz rozpoczał śledztwo wobec gen. Jarosława Kraszewskiego, dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Kolejny krok wykonał Andrzej Duda, odmawiając przyznania nominacji generalskich zgłoszonych przez ministerstwo.
Jak zareagowała Beata Szydło? Dymisja Macierewicza nie wydaje się prawdopodobna. Szef MON jest dla premier sojusznikiem w starciu z liberalno-racjonalną frakcją skupioną wokół Mateusza Morawieckiego, któremu również nie podobają się wybryki ministra obrony, oraz dość krytycznie ocenia niektóre programy socjalne PiS, m.in. „Rodzina 500 plus”. Jedno jest pewne – decydujące zdanie będzie mieć w tej sprawie prezes Jarosław Kaczyński. Argumenty, które przedstawiał Duda w rozmowie z premier – jak podaje źródło cytowane przez „Fakt”, to „że nic im w tym MON nie wychodzi”, a „Macierewicz jest człowiekiem, z którym nie da się rozmawiać”.