Cédric Herrou, francuski rolnik uprawiający oliwki, został skazany przez sąd w Nicei za pomoc udzielaną migrantom, nielegalnie przekraczającym granicę oraz udzielanie im schronienia. – Jeśli musimy łamać prawo, żeby pomóc tym ludziom, róbmy to – stwierdził podczas procesu.
Farma Herrou znajduje się blisko leżącej w Alpach granicy włoskiej i szlaku, używanego przez migrantów, którzy szukają drogi z Włoch w głąb kontynentu. Do Europy większość z nich przypłynęła przez Morze Śródziemne z Libii. Ryzykowali życie i zdrowie na przepełnionych, dziurawych, śmiertelnie niebezpiecznych kutrach, kursujących nielegalnie na tej trasie i obsługiwanych przez handlarzy ludźmi.
W październiku francuski rolnik wraz z grupą aktywistów zajął nieczynne osiedle domków letniskowych i najpierw pomógł grupie uchodźców z Afryki przekroczyć granicę, a potem zorganizował im schronienie. Ta działalność została uznana za nielegalną, mężczyzna został aresztowany, a osoby, którym udzielił pomocy – deportowane z powrotem za granicę włoską. Dwa miesiące później został aresztowany ponownie – tym razem za próbę wwiezienia do Francji ośmiu młodych Erytrejczyków, którzy uciekli z kraju pochodzenia przed zabójczą suszą. Druga sprawa została jednak umorzona, prokurator uznał bowiem, że idee, którymi kierował się Herrou, były słuszne.
– Jeśli musimy łamać prawo, żeby pomagać ludziom, róbmy to – powiedział Herrou w dniu procesu swoim zgromadzonym przed sądem zwolennikom. – Naszą rolą jest ochrona bezbronnych przed niebezpieczeństwem, a tym niebezpieczeństwem jest granica – tłumaczył, oskarżając francuskie służby o wyciąganie migrantów, wśród nich często pozbawionych opieki dzieci, z pociągów i porzucanie ich po drugiej stronie granicy, w ciężkich, górskich warunkach.