Site icon Portal informacyjny STRAJK

Francja „jak za czasów Vichy”: parlament daje zielone światło administracyjnym zakazom manifestowania

Manifestacja w Bordeaux, styczeń 2019. flickr

Przedstawiciele rządu (prefekci) będą mogli decydować – na podstawie własnej decyzji administracyjnej – kto może brać udział w manifestacjach. Ustawa przegłosowana minionej nocy, skierowana wyraźnie przeciw „żółtym kamizelkom”, przewiduje pozbawienie prawa do uczestnictwa w manifestacjach osób, które władza będzie podejrzewać o „szczególne zagrożenie dla porządku publicznego”. Opozycja nazywa to „wypaczeniem  autorytarnym”.

Francuski minister spraw wewnętrznych  w rządzie prezydenta Macrona Christophe Castaner przepchnął przez parlament – dzięki głosom większościowej partii prezydenckiej (LREM) – ustawę, który budzi bardzo żywe protesty na lewicy, wśród części prawicy i nawet wśród niektórych deputowanych LREM. Ustawa jest wzorowana na możliwości wprowadzenia takich zakazów na stadionach piłkarskich, z tym, że tu ustawa dotyka bezpośrednio wolności podstawowych.

Przed przewidzianymi manifestacjami  osoby „podejrzane” (choćby nigdy nie zostały skazane) będą musiały zgłaszać się na komisariaty. Gdyby jednak zechciały manifestować, grozi im więzienie i słone mandaty (nawet do 15 tys. euro). Wszystkie będą wpisane na listę osób poszukiwanych tak, by policjanci mogli od razu, dzięki połączeniom elektronicznym, wiedzieć z kim mają do czynienia.

Jeszcze na sali obrad centrowy deputowany Charles de Courson nazwał ustawę „czystym, antydemokratycznym szaleństwem”: „To jakaś kompletna dewiacja! Wróciliśmy do czasów Vichy! Obudźcie się koledzy!  Za czasów Vichy, jeśli bylibyście „podejrzani” przez urzędnika o należenie do ruchu oporu poszlibyście siedzieć. (…) Zobaczycie, kiedy będzie jeszcze inny rząd – skrajnej prawicy, a wy będziecie w opozycji!”.

Rząd francuski zwrócił się do Google o usunięcie z sieci tej przeróbki słynnej fotografii junty gen. Pinocheta.

Jeśli miał na myśli Zjednoczenie Narodowe (dawny Front Narodowy)  Marine Le Pen, to podobnie jak Partia Socjalistyczna, komuniści i lewicowa Nieuległa Francja jest ono całkowicie przeciwne nowej ustawie. „To LREM jest skrajną prawicą” – mówili deputowani  o „okolicznościowym prawie” skierowanym przeciw „żółtym kamizelkom”, manifestującym mimo krwawych represji  reżimu Macrona. Prezydent obawia się szczególnie postulatu demokratyzacji kraju, referendów RIC. Nowa ustawa po przejściu przez Senat ma zostać definitywnie przyjęta 5 lutego.

 

 

Exit mobile version