W minioną sobotę 38-letni ks. Pierre-Ives Fumery został znaleziony martwy, powiesił się na plebanii w Gien, w środkowej części kraju. Miesiąc wcześniej inny ksiądz, również 38-letni, lecz z północnego-zachodu Francji, popełnił samobójstwo z powodu podejrzenia „agresji seksualnej” wobec „osoby poniżej 15 r. życia”. W kontekście kryzysu w Kościele francuskim, podejrzanym o minimalizowanie lub przemilczanie nadużyć seksualnych księży, sprawa jest szczególnie delikatna.
Fumery, według biskupa Orleanu Blaquarta, zabił się z powodu wszczęcia przez prokuraturę śledztwa przeciw niemu. Parafianie mieli sygnalizować Kościołowi i policji o jego „nieodpowiednim zachowaniu” wobec 13-14–letnich dziewcząt. Biskup mówił o „bliskości fizycznej” z jedną z nich: „brał ją w ramiona i zabierał samochodem”. Zdaniem biskupa żadna z tych czynności nie wymagała zresztą interwencji policji, czy prokuratury.
Biskup nakazał księdzu opuścić miasto, gdy sprawa się wydała. Ale Fumery wrócił na początku tego miesiąca, za zezwoleniem biskupa. Zakazano mu jedynie spotykać się z dziewczynką. Samobójca zostawił list, w którym prosi wszystkich o wybaczenie. Prokuratura nie rozstrzygnęła czy jego zachowanie przekraczało prawo, czy nie, co było „przyjacielską relacją” a co już „nieodpowiednim zachowaniem”.
Miesiąc temu o. Jean-Baptiste Sèbe z Rouen odebrał sobie życie w zakamarku swego kościoła, gdyż 21-letnia matka oskarżyła go o molestowanie córki. Zrobił to, jeszcze zanim policja się o tym dowiedziała.
Skandale związane z nadużyciami seksualnych księży spowodowały, że francuskie osobistości polityczne i ofiary zaczęły domagać się stworzenia we Francji niezależnej komisji parlamentarnej, która mogłaby to wszystko zbadać. Francuski Senat odrzucił jednak w zeszłym tygodniu projekt ustawy w tej sprawie. Kościelna Konferencja Episkopatu ma się zebrać w listopadzie w Lourdes (na południowym zachodzie), gdzie mają powstać „grupy pracy”, wspólne dla ofiar i biskupów.