Dzisiaj, w dniu, w którym prezydencka partia przegłosowała w parlamencie totalitarną ustawę przeciw manifestacjom publicznym, na ulice Paryża i innych miast Francji wyszły dziesiątki tysięcy ludzi, by domagać się demokratyzacji Francji i sprawiedliwości społecznej, przeciw neoliberalnemu, faszyzującemu szaleństwu oligarchii. Pierwszy raz związek zawodowy CGT oficjalnie wystąpił obok „żółtych kamizelek”.
Lewicowy postulat „konwergencji walk” (łączenia się różnych środowisk – związkowych i politycznych – na rzecz wspólnych interesów) realizował się dziś w całym kraju. Wspólne manifestacje związkowców, „żółtych kamizelek”, które dotąd traktowały związki raczej nieufnie, stowarzyszeń młodzieżowych i lewicowych partii politycznych odbyły się m.in. w Marsylii, Lyonie, Tuluzie, Caen, Strasburgu, Hawrze, Rennes, Clermont-Ferrand, Bordeaux i Nîmes.
W Paryżu 30-tysięczny tłum został zaatakowany przez policję, doszło do starć i przepychanek, podobnie w Bordeaux i kilku innych miastach, jednak na ogół protesty odbyły się w spokoju. Wszędzie podnoszono te same postulaty: dymisji Macrona, podniesienia najniższych płac, sprawiedliwości fiskalnej, wprowadzenia referendów RIC, obrony usług publicznych i przeciw ograniczaniu prawa do manifestacji.
„Żółte kamizelki” szykują się do „Aktu 13” swych protestów w najbliższą sobotę. Można się spodziewać, że liczba uczestników wzrośnie . Postulaty „żółtych kamizelek” popiera znaczna większość Francuzów.