Szwedzki koncern Essity wyspecjalizowany w produktach papierniczych wpadł na pomysł, by jego europejscy pracownicy nosili na szyjach rodzaj obroży, która pomagałaby zachować higieniczny dystans wobec innych. Urządzenie przytwierdzone do obroży wydaje głośny dźwięk, gdy odległość jest zbyt mała. Związki zawodowe będą protestować.
„To system porównywalny do tego, który przeszkadza psom szczekać. (…) To infantylizuje pracowników” – napisali związkowcy w swoim komunikacie. Dla właścicieli to sposób na dyscyplinowanie pracowników, ale dla pracowników to „zamach na wolności indywidualne”. Dyrekcja Essity podkreśla, że urządzenie nie będzie geolokalizować zatrudnionych, ma jedynie ostrzegać, by się do siebie nie zbliżali. Do tej pory w fabryce nie było ani jednego przypadku zakażenia, ale Szwedzi chcą dmuchać na zimne, by „wzmocnić bezpieczeństwo pracowników”.
Ludzie są zmęczeni różnymi środkami walki z kowidem, pomysł dyrekcji budzi oburzenie i opór. „Obroże skończą w śmietnikach lub zostaną w szafkach” – ostrzegają najbardziej wkurzeni. Obawiają się, że kiedy epidemia się skończy, obroże pozostaną, jako „środek bezpieczeństwa”.
Na razie mają odbyć się konsultacje pracownicze, lecz Essity jest zdeterminowany wprowadzić obroże kowidowe we wszystkich swych europejskich fabrykach. Związkowcy z kolei zapowiadają walkę, ze strajkiem włącznie, jeśli dyrekcja zechce trzymać się swoich planów. Od początku epidemii kowidu cierpią prawa pracownicze, ich degradacja niepokoi związkowców. „Nie ma naszej zgody na totalitaryzm i ubezwłasnowolnienie, również pod pretekstem sanitarnym” – deklarują związki zawodowe.