Dwa tysiące pracowników IPN dostanie pensje wyższe o 1000 zł. Tak bardzo zżera ich stres i napięcie, że rząd po prostu nie mógł zostawić ich samym sobie. W końcu walczą z radzieckimi czołgami.
Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że nie da podwyżek lekarzom rezydentom, bo rząd takich pieniędzy nie ma. Ich żądania będą musiały zostać rozłożone na 3 lata. A w ogóle to „wynagrodzenia kształtujące się od 3170 zł do 3890 zł nie są wynagrodzeniami, które można nazwać głodowymi. Żyjemy w Polsce, tu i teraz. One są niskie, ale nie są głodowe”. Tymczasem, jak podaje „Fakt”, średnia pensja w IPN wynosi 5955 zł brutto. Zatem ewidentnie logika tego wywodu do policji historycznej nie ma zastosowania.
Bo dla nich pieniądze się znalazły. Dwa tysiące urzędników dostanie 1000 zł podwyżki. Do mediów przedostała się treść maila, jakiego wysłali do pracowników Instytutu przewodniczący i wiceprzewodniczący Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność’ 80”. Czytamy w nim: „Pragniemy serdecznie podziękować za decyzję Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosława Szarka o podwyżkach wynagrodzenia dla pracowników Instytutu. Z uwagi choćby na wieloletnie zaniedbania poprzednich władz w tym kierunku, wzrost płac o ok. 1000 zł brutto będzie z pewnością długo oczekiwaną rekompensatą za pracę w ciągłym stresie i napięciu”.
Rząd w ostatnim czasie przyznał również podwyżki pracownikom Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej (Wody Polskie). Ponad 3 tysiące urzędników WP dostanie 850 zł więcej do pensji wynoszących 3300 brutto. O ile jednak ta decyzja nie dziwi, uzasadnienie dla sypnięcia kolejnymi pieniędzmi w IPN wydaje się kuriozalne. Już nawet Leszek Miller zwrócił uwagę, że roczny budżet IPN wynosi 290 mln zł. Roczny budżet Polskiej Akademii Nauk – 81,5 mln zł.