Prezydenci USA i Rosji przeprowadzili dzisiaj rozmowę telefoniczną na temat sytuacji w Syrii i w regionie. Groźba wojny na Bliskim Wschodzie została chwilowo zażegnana.
Służby prasowe Kremla poinformowały, że Władimir Putin i Barack Obama odbyli rozmowę, która była „szczera i rzeczowa”, co w języku zwykłych ludzi znaczy, że obaj panowie nie szczędzili sobie razów, ale chcieli się dogadać.
Na podjęcie dialogu naciskała strona amerykańska. Dżentelmeni rozmawiali głównie o problemie konfliktu syryjskiego i jego rozwiązania. W związku z tym, że zgodzili się w pozytywnej ocenie rezultatów prac Międzynarodowej Grupy Pomocy Syrii z 11 i 12 lutego, Putin, jak informuje rt.com, zwrócił uwagę „koledze”, na konieczność budowy jednolitego frontu walki z terroryzmem i ustanowienie kontaktów między przedstawicielami resortów obrony USA i Rosji. Rosjanin podkreślił jednak, że oczekuje braku „podwójnych standardów”, jeśli idzie o walkę z ISIS i innymi organizacjami terrorystycznymi. Jak wiadomo, ustalenie które z nich uznać należy za terrorystyczne jest od dłuższego czasu osią sporu pomiędzy dwoma krajami.
Prezydenci zgodzili się w kwestii poparcia dla ustaleń wspomnianej międzynarodowej grupy, w skład której wchodzi UE, Rosja, USA oraz część państw arabskich, dotyczące doprowadzenia do przerwania działań militarnych i zakończenia wojny.
Putin i Obama rozmawiali też o Ukrainie. Rosyjski prezydent wspomniał o konieczności wdrożenia ustaleń porozumienia Mińsk-2 przez władze ukraińskie, czego te ostatnie na razie nie robią.
Rozmowa dwóch prezydentów daje być może nadzieję na uniknięcie nadciągającej wojny na Bliskim Wschodzie, do której prą Turcja i Arabia Saudyjska, popierane przez Stany Zjednoczone. Być może obaj uznali, że możliwość, iż konflikt ten mógłby wymknąć się spod kontroli i przekształcić w III wojnę światową z użyciem broni jądrowej, przed którą ostrzegał rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew.
Na tym minimalnie optymistycznym tle smutnym akcentem jest polski prezydent, pohukujący na Rosję w Monachium i błagalnie proszący militaryzacje naszego kraju. Sekunduje mu minister Macierewicz, który zapowiedział włączenie polskich wojsk do koalicji antyterrorystycznej w Syrii. Podżegaczy wojennych jak zwykle nad Wisłą nie brakuje.
[crp]