Rząd Grecji przedstawił projekt reformy systemu emerytalnego. Zgodnie z wytycznymi Europejskiego Banku Centralnego, Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego zamierza ciąć świadczenia. Opozycja protestuje.
170-stronicowy plan reformy zakłada przede wszystkim zmianę sposobu wyliczania wysokości emerytury. Dla świadczeniobiorców niekorzystny. Emeryt otrzymujący co miesiąc 750 euro dostanie 15 proc. mniej. Ten, któremu przypadało ponad 2 tys. euro – o jedną trzecią mniej. Maksymalna emerytura wyniesie, niezależnie od stażu pracy i uzyskiwanych dochodów, 2200 euro. Zmiana obejmie wyłącznie osoby, które przejdą na emeryturę w przyszłości, aktualnych emerytów nie dotknie.
Aleksis Tsipras chce ponadto stopniowego zwiększenia składki emerytalnej rolników z 7 proc. do 20 proc. dochodu i utworzenia centralnej instytucji zajmującej się emeryturami w zastępstwie konkurujących ze sobą towarzystw. Premier Grecji twierdzi, że jeśli zmiany nie zostaną wdrożone, za pięć lat na emerytury zwyczajnie zabraknie pieniędzy. Opozycyjne partie są jednak innego zdania. Według kierującego Unią Centrową (prawicowa partia, powstała na początku lat `90 XX w.) Wasilisa Lewentisa zrzucanie całego ciężaru reformy na przyszłych emerytów jest skrajnie niesprawiedliwe. Stwierdził również, że rząd powinien zastanowić się raczej nad walką z rosnącym bezrobociem (obecnie bez pracy jest 2 mln Greków). Sprzeciw wobec projektu wyrazili również liderzy PASOK i Komunistycznej Partii Grecji.
Zanim jednak w parlamencie w Atenach dojdzie do dyskusji nad pomysłami rządu Tsiprasa, musi on otrzymać błogosławieństwo Troiki. To EBC, KE i MFW jako pierwsze wypowiedzą się na temat projektu i mogą wymusić zawarcie w nim jeszcze bardziej antyspołecznych zapisów.
[crp]