Seans nienawiści z nutą antysemityzmu urządził we wrocławskim kościele św. Anny ksiądz Jacek Międlar. Dla kojarzonego ze skrajną prawicą wikarego był to ostatni taki występ we Wrocławiu. Teraz będzie odbierać smak życia parafianom w Zakopanem.
Międlar wygłosił w środę kazanie podczas swojej pożegnalnej mszy świętej – To, co czyniłem, będę czynił dalej – odgrażał się. Wśród słuchających znalazło się wiele osób związanych z prawicowym ekstremizmem, m.in. publicysta Jan Pospieszalski, gwiazda lokalnego ONR Justyna Helcyk oraz znani z neonazistowskich poglądów kibole Śląska Wrocław.
Podczas swojego wystąpienia Międlar zaatakował wyobrażonych przeciwników politycznych. Z kaznodziejskim zacięciem demaskował wrogów ojczyzny, cywilizacji chrześcijańskiej oraz swoich własnych. Zaliczył do nich oczywiście „lewaków” i „neomarksistów” oraz, co ciekawe – „żydowskich ekstremistów i islamskich fundamentalistów”, którzy zamierzają zafundować Europie „holocaust” oraz dążą do zaciśnięcia „samobójczej pętli” na szyi chrześcijaństwa.
Ewidentna mowa nienawiści nie spotkała się z żadną negatywną reakcją obecnych na sali wiernych. Ksiądz otrzymał owację na stojąco. Pewnie dlatego, że krytycznie nastawiona do jego nacjonalistycznych wybryków część parafian przestała uczęszczać do św. Anny już kilka miesięcy temu. Międlarowi podziękowali więc jego koledzy z ONR. „Nie damy się uciszyć, podzielić i pokonać ludziom złej woli. Przybywajcie licznie, pokażmy księdzu Jackowi swoje wsparcie” – pisali w internecie przed środową mszą. Możliwość zabrania głosu w kościele otrzymała Justyna Helcyk. Mówiła o tym, że wydalenie księdza Jacka z wrocławskiej parafii jest skutkiem knowań „Gazety Wyborczej”, wrogo usposobionej do wszystkiego, co polskiej i katolickie.
Ksiądz Jacek Międlar przyjął święcenia kapłańskie w lipcu 2015 roku. Wkrótce potem objawiły się jego skrajnie prawicowe poglądy. W sierpniu wziął udział w rasistowskiej defiladzie, która przeszła ulicami Wrocławia krzycząc „Jebać Araba” oraz „Cała Polska śpiewa z nami wypierdalać z uchodźcami”. Przemawiając na wiecu kończącym wydarzenie wołał do tłumu: „Będą o was mówić, że jesteście faszystami! Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą. Bzdura! Niech sobie gadają”. Kilka miesięcy później wygłosił kolejne ociekające nienawiścią przemówienie na Marszu Niepodległości.
Poglądy Międlara wzbudzały zniesmaczenie u większości parafian. „Dzień wstydu dla osiedla. Czy po 70 latach na Oporów wrócił faszyzm?” – pisali na jednym z forów internetowych. Niezadowoleni byli również jego przełożeni z Zgromadzenia Księży Misjonarzy, którzy najpierw zakazali mu publicznych wypowiedzi o charakterze politycznym, a potem, gdy listów ze skargami na Międlara napływało coraz więcej, zadecydowali o przeniesieniu „duszpasterza” do Zakopanego. Oporów odetchnął z ulgą, natomiast brunatne chmury zbierają się teraz na stolicą polskich Tatr.
[crp]