Site icon Portal informacyjny STRAJK

Idy marcowe

Członkowie i sympatycy Razem na proteście pod KPRM 10.03.16 / fot. Piotr Nowak

Partia Razem głośno upomniała się o Trybunał Konstytucyjny. A także o swoją rolę wśród ugrupowań opozycyjnych. Nie wszystkim jest to w smak.

Akcja Partii Razem pod Kancelarią Premiera przyciągnęła uwagę mediów i polityków wszystkich stronnictw. Wyświetlenie rzutnikiem na murze budynku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego może okazać się precyzyjnym rozcięciem węzła, który krępował dotąd polityczne identyfikacje w ramach opozycji: łamiący standardy demokratycznego państwa prawa rząd PiS kontra nasiąknięta liberalizmem i epatująca skompromitowanym już establishmentem koalicja, czyli KOD. 9 marca w politycznej rzeczywistości pojawiła się trzecia opcja, która ten fałszywy duopol odrzuca.

Zaczęło się w środę, tuż po tym, jak Beata Szydło obwieściła, że jej rząd nie opublikuje w Dzienniku Ustaw werdyktu organu stojącego na straży porządku konstytucyjnego. Na ulicę jako pierwsi nie wyszli tym razem sympatycy KOD-u. Po kilku godzinach od informacji, która wywołała burzę, pod siedzibą szefowej rządu pojawili się „razemowcy”, uzbrojeni w namioty, krzesełka oraz rzutnik. Po chwili wszystkie portale huczały o tym, jak lewicowa partia „strollowała rząd”. Ton pierwszych doniesień medialnych był bagatelizujący i sugerował, że młodzież sobie pożartowała, jednak trzeba przyznać, że pozwoliło zyskać pożądany medialny skutek. Jak i reakcję rządzących,

Pierwszą noc w namiotach spędziło kilkadziesiąt osób. Przetrwali mimo zimna, siąpiącego deszczu i obaw przed policyjnymi represjami. Te ostatnie zostały jednak szybko rozwiane. Funkcjonariusze podchodzili mili i uśmiechnięci. Pewnie dlatego, że w stolicy rozkazy cały czas wydaje im związana z Platformą Obywatelską prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pojawili się też członkowie KOD-u. Na krótko, gdyż szybko otrzymali polecenie od Mateusza Kijowskiego, by nie wspierać akcji partii, która z rezerwą odnosiła się do ich autorskich demonstracji z udziałem neoliberałów z PO i Nowoczesnej. KOD-owcy musieli zwinąć swoje namioty i opuścić zgromadzenie. Podobno z poczuciem niesmaku, bo z „razemowcami” na wspólnym proteście czuli się się dobrze.

W czwartek od rana obozowisko tętni życiem, mimo, że zostało postawione niewielkimi nakładami – składa się z kilku namiotów, krzeseł, transparentów oraz nagłośnienia. Kilkadziesiąt osób prowadzi ożywione dyskusję. Co kilka minut, kiedy pod kancelarię podjeżdżają limuzyny z rządowymi oficjelami, tłum skanduje „hańba” oraz „Drukuj ten wyrok, Beata drukuj ten wyrok”. Krzyczą młodzi działacze partii z fioletowymi banderami oraz starsi panowie z biało – czerwonymi. Razem. Jeden z seniorów, przyjechał na protest aż z Gdańska, ma 90 lat. Nie tylko jemu podoba się akcja nowej lewicy. Ciepło przyjęli ją również mieszkańcy stolicy. Kierowcy zwalniają pokazując palcami gest „V”, znany z czasów „Solidarności”, niektórzy zatrzymują się, aby wręczyć protestującym jedzenie. Wypieki, kanapki, ciepłe posiłki. Najwięcej jest owoców. – Czuję się, jakby były święta – mówi uśmiechnięta uczestniczka, wskazując na stos bananów i mandarynek. Prowiantu starczyło dla wszystkich do końca dnia. „Razemowcy” podzielili się również z członkami KOD-u.

Na miejcu spotykam Mikołaja Ratajczaka, członka warszawskich struktur Razem.

– Bronimy pewnego absolutnego minimum. W konstytucji są również prawa broniące prawa pracowników i lokatorów. One nie były respektowane przez poprzednie rządu ale to, co się dzieje teraz przekreśla w przyszłości możliwość obrony tych praw. Nie możemy doprowadzić do obalenia elementarnego poziomu ochrony socjalnej, a PiS się do tego przymierza, do obalenia podstawowych praw broniących ludzi przed wyzyskiem.

– A z kim zamierzacie bronić tego katalogu? Również z Petru i Platformą? – pytam.

– Absolutnie nie! – oburza się Ratajczak. – Nowoczesna współpracuje właśnie z PiS w sprawie likwidacji 8 proc. podatku VAT, co uderzy przede wszystkim w osoby najbiedniejsze. A Platforma walnie przyczyniła się do pogorszenia warunków życia w tym kraju i również próbowała zakwestionować niezależność Trybunału Konstytucyjnego.

Ratajczak nie wyobraża sobie połączenia z siłami, które nie będą działać na rzecz poprawy warunków bezpieczeństwa ekonomicznego obywateli.

Jednym z najbardziej aktywnych działaczy w miasteczku namiotowym jest Mateusz Olechowski, również z okręgu warszawskiego Razem: – To nie jest tak, że dopiero dziś zaczęliśmy protestować w obronie Trybunału. Organizowaliśmy protest pod Sejmem, chodziliśmy na demonstracje KOD, wyrażaliśmy nasz sprzeciw na wiele sposobów. Teraz uznaliśmy, że przyszedł czas na bezpośrednią interwencję, bo jest już naprawdę źle. Będziemy tu tak długo, aż rząd opublikuje i wyrok.

Jednym z gości protestu jest Jan Guz, przewodniczący OPZZ. „Jest z nami lider największego związku zawodowego w kraju” – cieszą się aktywiści. Guz faktycznie popiera akcje „razemowców”, co potwierdza w rozmowie, choć jest bardziej ostrożny w słowach od osób koczujących pod kancelarią. – Niektóre działania rządu są krokami w dobrym kierunku, jednak sytuacja z Trybunałem jest niedopuszczalna – mówi, następnie z uśmiechem, otoczony przez równie zadowolonych działaczy, pozuje do wspólnych zdjęć.

O 17:00 schodzą się sympatycy KOD-u. Oni mają swój oddzielny protest. Obie grupy przenikają się jednak. Atmosfera jest serdeczna. Ludzie częstują się jedzeniem, rozmawiają. Rozpoczynają się przemówienia. Kijowski, który jeszcze kilka godzin wypowiadał się o akcji lewicy jako o podejrzanym wichrzycielstwie, teraz deklaruje, że obie grupy powinny działać wspólnie, gdyż jednoczy je cel, jakim jest obrona Trybunału. Kilka osób z niedowierzaniem kręci głowami. Obok przywódcy KOD stoi jeszcze kilku neoliberalnych polityków, m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej, czy Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska. W tym samym czasie z trybuny, z której przemawiają politycy Razem, padają zdecydowane słowa:

– PiS nie pojawił się z kosmosu. To efekt ostatnich 25 lat zaniedbań poprzednich rządów. My jesteśmy tutaj, żeby bronić nie tylko TK, ale całej konstytucji, łącznie z zapisami o sprawiedliwości społecznej. Na naszym proteście nie są mile widziani banksterzy i skompromitowani politycy PO – deklaruje Maciej Konieczny, wzbudzając poruszenie wśród „KOD-owców”.

– Partia Razem jest socjalna i my się z tym nie zgadzamy. PiS też jest socjalny. My jesteśmy za wolnością – tłumaczy mi małżeństwo seniorów z Piaseczna. Na moją uwagę, że w konstytucji, której bronią, są zagwarantowane prawa socjalne, machają lekceważąco ręką. Po chwili, kiedy przedstawicielka Razem wspomina o prawach pracowniczych i lokatorskich, z obozu KOD dobiegają gwizdy i buczenie. Mimo serdecznych deklaracji, antagonizm jest wyczuwalny.

Wieczorem tłum się przerzedza. Na placu boju pozostają głównie działacze partii, kilkudziesięciu sympatyków i osoby, które po prostu przyszły sobie pogadać. Atmosfera jest przyjemna, ludzie są zadowoleni z przebiegu dnia.– Udało nam się zrobić to, czego nie potrafiły dokonać poprzednie formacje, który etykietowały się jako lewicowe – cieszy się jedna z uczestniczek w rozmowie ze stacją radiową. W jednym z namiotów cały czas funkcjonuje polowy bufet. Jedzenie dostają wszyscy, oczywiście za darmo. Kawałek dalej są ustawione krzesła, na których kilka godzin wcześniej kilkadziesiąt osób czekało na ogłoszenie wyroku chrupiąc popcorn. Teraz odbywają się tam seanse gier planszowych. Spotykam Tomasza Warzochę z Lublina. Przyjechał wraz z lokalną komórką Razem. – Wspólnie bronimy demokracji i konstytucji, nie pozwalamy na to, co robi Beata Szydło. Wiemy, że to możemy być początek demontażu kolejnych praw obywatelskich i pracowniczych w Polsce – mówi.

Razem zebrało za ten dzień sporo pochwał, zupełnie zresztą zasłużonych. Niewielkim nakładem środków, za to z wielką zręcznością zagospodarowali, przynajmniej teraz, potencjał buntu społecznego i podjęli próbę opisania go swoim językiem. A właśnie to jest jedną z głownych przeszkód, hamujących rozwój postępowych ruchów w Polsce: społeczeństwo nie jest oswojone z lewicową interpretacją problemów, a na propozycję ich rozwiązania reaguje wciąż objawami alergiczno-lękowymi. Teraz to na Razem, podobnie jak w okresie listopadowych wyborów, skupiona jest obecnie uwaga mediów i portali społecznościowych.Wszystko wskazuje na to, że PiS nie zlęknie się protestów społecznych, nawet jeśli będzie poddany presji również międzynarodowych instytucji, jak choćby Komisji Weneckiej, która z coraz bardziej zmarszczonym czołem obserwuje poczynania polskiego rządu. Umocnienie się pozycji pozaparlamentarnej lewicy może być więc jedyną korzyścią z obecnych wypadków pod Kancelarią Premiera. Dla Razem to szansa, którą absolutnie powinno w tej grze wykorzystać.

[crp]
Exit mobile version