IPN wojował z antyfaszystowskimi ochotnikami walczącymi w hiszpańskiej wojnie domowej, teraz zabiera się za lewicę grecką. Pracownicy instytutu zażądali wyrzucenia tablicy pamiątkowej w Dziwnowie zawieszonej przez polskich Greków.
Tablica bynajmniej nie pochodzi z okresu PRL. Próżno również szukać na niej sierpa i młota czy innej znienawidzonej przez prawicę symboliki. Grecy żyjący w Polsce ufundowali ją, by uczcić pamięć ojców i dziadów – uczestników wojny domowej w Grecji, którzy po klęsce sił lewicowych zostali przyjęci w Polsce i leczyli się w wojskowym szpitalu w Dziwnowie. Wielu z nich zmarło i zostało tam pochowanych. Inni po wyzdrowieniu osiedli w Zgorzelcu.
Niezadowolenie IPN wywołał napis „Pamięci bojowników o demokratyczną Grecję”. Według inspektorów jedynej słusznej polityki historycznej nie można pisać w ten sposób o komunistach, socjalistach i republikanach, weteranach ruchu oporu przeciwko nazistowskiej okupacji Grecji, którzy w latach 1949-1952 walczyli przeciwko wojsku królewskiemu, licznie zasilonemu przez byłych hitlerowskich kolaborantów – i wspieranemu przez Wielką Brytanię. Po raz kolejny zatem IPN w istocie daje wyraz sympatii do skrajnej prawicy, w tym jawnych faszystów.
Jako że tablica znajduje się na terenie jednostki wojskowej, o jej usunięciu zdecyduje jej dowódca, komandor porucznik Wojciech Chrzanowski, który już skierował utrzymane w stanowczym tonie pismo do Stowarzyszenia Greków w Polsce.
Angelos Bogdanis ze stowarzyszenia Greków „Hellada” zapowiada, w rozmowie ze szczecińską „Gazetą Wyborczą”, że jego organizacja będzie bronić tablicy. Sam jednak nie spodziewa się sukcesu… Wyraz goryczy i złości, z jaką wiadomość o inicjatywie IPN przyjęli polscy Grecy, dał na Facebooku inny syn uczestnika wojny 1949-1952 – Georgis Bogdanis.- Jestem dumny ze swojego Taty, który krwią opłacił miłość do swojej Ojczyzny. Ale byłem też dumny z Polski, która dała schronienie greckim bohaterom. Dzisiaj chce mi się płakać. W czasie, kiedy grecki naród zrównał w czynach bohaterstwo swoich synów, polskie władze nimi gardzą – napisał.
Inspektorzy z IPN w swojej opinii „zapomnieli” oczywiście dodać, że klęska lewicy w wojnie domowej w Grecji bynajmniej nie oznaczała zwycięstwa demokracji. W greckiej monarchii działacze lewicowi, także weterani antyhitlerowskiego ruchu oporu, niejednokrotnie padali ofiarą napadów, zabójstw czy byli na różne sposoby szykanowani. Współczesna Grecja uznaje prawa kombatanckie wszystkich uczestników wojny domowej. Polscy prawicowi historycy najwyraźniej jednak lepiej wiedzą, jak być powinno.