Gdy świat patrzy na to państwo głównie w kontekście walki z Państwem Islamskim, Irak szykuje poważną rewizję kodeksu rodzinnego. Twardogłowi przywódcy religijni będą zachwyceni – kobiety wrócą „na swoje miejsce”.
Koncepcja poprawek jest bardzo prosta – jako że Irak jest państwem wieloetnicznym i wielowyznaniowym, właśnie w ręce duchowieństwa mają być oddane sprawy związane z małżeństwem i rodziną. Każda grupa religijna będzie rozstrzygać sprawy po swojemu, „kultywować swoje tradycje”. A państwo spokojnie przymknie oczy na przemoc wobec kobiet, zakazywanie rozwodów i przymuszanie do małżeństwa nawet dziewięcioletnich dziewczynek – zdaniem części duchownych nie ma w nich nic niewłaściwego. Do tego dojdzie dyskryminowanie kobiet przy dziedziczeniu, a potem – dlaczego by nie? – zamykanie ich w domach na wzór chociażby Arabii Saudyjskiej. Propozycja, by zabronić żonom opuszczania domów bez zgody męża była już w Iraku całkiem na serio dyskutowana w 2014 r.
Przeciwko takiemu obrotowi spraw protestowały w ostatnich dniach organizacje broniące praw kobiet i praw człowieka w ogólności – nie tylko w Iraku, ale i w sąsiednich krajach arabskich. Jordański oddział międzynarodowej grupy Equality Now zamierza apelować w tej sprawie do najwyższych władz Iraku i alarmować organizacje międzynarodowe.
#Kurdish activists denounce # Iraq’s child marriage bill https://t.co/nZ62RY69tB pic.twitter.com/2sbP17PNF1
— Rudaw English (@RudawEnglish) 12 listopada 2017
Apelom do władz trudno jednak wieszczyć sukces, choćby dlatego, że irackie prawo rodzinne już przed zmianami łamało międzynarodowe konwencje o prawach dzieci. O ile bowiem legalnie można w tym kraju związek małżeński zawrzeć od 18. roku życia, to sędziowie mieli prawo „w szczególnych przypadkach” zgodzić się na ślub nawet piętnastoletniej dziewczyny. – Wydawać by się mogło, że po pokonaniu IS jednym z priorytetów rządu będzie jasne stwierdzenie, że każdy w Iraku ma równe prawa – skomentowała dla „The Guardian” Belkis Wille, która w Human Rights Watch zajmuje się badaniem sytuacji w Iraku i Katarze. W rzeczywistości ustępstwa rządu przed religijnymi fundamentalistami były zupełnie do przewidzenia. Szyicki rząd w Bagdadzie nie zjedna sobie konserwatywnych plemion sunnickich, które jeszcze niedawno chętnie popierały Państwo Islamskie, jeśli nie da im do zrozumienia, że na własnym podwórku mogą zasadniczo rządzić się po swojemu.