Gdy cały świat solidaryzuje się z Turcją, IS uderza ponownie. Co najmniej dwadzieścia osób zginęło w ataku terrorystów na popularną restaurację w stolicy Bangladeszu.
Knajpa Holey Artisan w eleganckiej dzielnicy Dhaki była chętnie odwiedzana przez dyplomatów i nielicznych turystów z zagranicy. Wczoraj około dziewiątej wieczorem czasu miejscowego została zaatakowana przez ośmiu lub dziewięciu mężczyzn uzbrojonych w karabiny i granaty. Wzięli gości jako zakładników. Państwo Islamskie jeszcze tego samego dnia triumfalnie oznajmiło, że to jego kolejny atak.
Niedlugo po tym jednostka specjalna bangladeskiej armii odbiła restaurację. Uratowała trzynaście osób – dziesięciu mieszkańców Bangladeszu, dwóch obywateli Sri Lanki i jednego Japończyka. Niektórzy są ranni. Nie wiadomo, ilu zakładników zginęło z rąk dżihadystów. IS twierdzi, że ofiar jest dwadzieścia cztery, policja bangladeska przyznała na razie, że zginęło „co najmniej dwudziestu” gości restauracji. Nie żyje również sześciu terrorystów, jeden został schwytany. Niezależnie od wyniku akcji komandosów całe zdarzenie jest kompromitacją bangladeskiej policji i służb. Holey Artisan była położona w jednej z najgęściej zaludnionych dzielnic stolicy, niedaleko od ambasad i innych miejsc, gdzie często bywają cudzoziemcy. Obszar ten jest regularnie patrolowany, przebywające w nim osoby muszą liczyć się z przeszukaniami i koniecznością tłumaczenia się policji co do celu przybycia. Mimo to uzbrojeni po zęby terroryści zdołali dostać się tam, gdzie chcieli i dokonać krwawego ataku.
Bangladesz nie radzi sobie z narastającą falą islamskiego fundamentalizmu. Od półtora roku krajem regularnie wstrząsają doniesienia o brutalnych morderstwach cudzoziemców, przedstawicieli mniejszości religijnych, osoby LGBT lub propagatorów liberalnych poglądów. Zanim IS zaatakowało popularną restaurację, najprawdopodobniej związana z nim bojówka zamordowała w Dhace 45-letniego kapłana hinduskiego.