Mężczyźni zostali zatrzymaniu w związku z zamachem terrorystycznym na palestyńską rodzinę. 31 lipca w pożarze swojego domu zginął 18-miesięczny chłopiec i jego ojciec, a reszta rodziny została poważnie ranna.
Podpalenie domu mieszkalnego uznane zostało za akt „żydowskiego terroryzmu”, w związku z czym wobec prawdopodobnych sprawców zastosowano te same, kontrowersyjne metody postępowania, czyli tzw. „areszt administracyjny”. Meir Ettinger, Ewiatar Slonim i Mordechaj Mejer zostali osadzeni w więzieniu na pół roku, mimo że nie postawiono im żadnych zarzutów, a powodem aresztu jest podejrzenie o przynależność do żydowskiej organizacji ekstremistycznej.
Tego typu postępowanie – tj. umieszczanie podejrzanych w więzieniach bez wyroków i zarzutów karnych, stosowano do tej pory głównie wobec ludności palestyńskiej. Wystarczyło podejrzenie przynależności do organizacji uważanej przez Izrael za terrorystyczną. Decyzja o aresztowaniu została skrytykowana zarówno przez adwokata zatrzymanych, jak i działaczy na rzecz praw człowieka, którzy zwykle reprezentują interesy prześladowanej mniejszości palestyńskiej. – Decyzja jest oparta wyłącznie na procedurach administracyjnych, z pominięciem procesu. Oskarżeni nie mogą się bronić ani odwołać od decyzji – komentuje sprawę grupa B’Tselem. – Ta procedura jest niebezpieczna dla całego systemu prawnego i demokracji – mówił z kolei Aaron Rozeh, adwokat Ettingera i Slonima.
Ettimger jest podejrzewany o dowodzenie organizacją ekstremistyczną, odpowiedzialną za ataki na chrześcijańskie obiekty kultu oraz na ludność palestyńską. To jego grupa ma być odpowiedzialna za podpalenie kościoła w pobliżu Morza Galilejskiego w czerwcu tego roku. Chrześcijanie wierzą, że powstał on w miejscu, w którym według Nowego Testamentu doszło do rozmnożenia chleba i ryb. Luba Samri, rzeczniczka izraelskiej policji, nie sprecyzowała, czy za obydwoma podpaleniami stoją te same osoby, powiedziała jedynie, że na Zachodnim Brzegu dochodziło do „wielu podobnych incydentów”.