Prawo i Sprawiedliwość potrafi działać szybko. Co prawda, o tym, że potrzebne są szpitale dla zakażonych koronawirusem rządzący przypomnieli sobie dopiero wtedy, kiedy w Polsce umierało kilkaset osób dziennie, ale kiedy trzeba było odebrać premie pracownikom ochrony zdrowia, władza zadziałała błyskawicznie.
W Dzienniku Ustaw opublikowane zostały dziś dwie ustawy. Pierwsza z nich, przegłosowana przez większość sejmową miesiąc temu zakłada m.in. 100 proc. dodatki dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w walkę z epidemią COVID-19. Takie rozwiązania znalazły się w jej ostatecznym brzmieniu dzięki senatorowi PPS Wojciechowi Koniecznemu, który zgłosił stosowne poprawki. Sęk w tym, że Sejm przyjął ją…przez pomyłkę – posłowie PiS ponoć pomylili przyciski. Kaczyński ze wściekłością atakował potem Lewicę, zarzucając jej, że przez takie rozwiązania jak dodatki do pensji dla pracowników szpitali, Polska za chwilę może się znaleźć w ruinie.
Niestety, nie wszyscy pracownicy ochrony zdrowia podczas epidemii zostali uznani za godnych otrzymania dodatku do pensji. Wicemarszałek Sejmu zapowiedział, że uchwalona zostanie ustawa korygująca i słowa dotrzymał. Na mocy przegłosowanego wczoraj dokumentu, pozbawieni 100 proc. zwiększenia wynagrodzenia zostaną m.in. lekarze godzinami udzielający teleporad osobom z podejrzeniem COVID19. Dodatku nie dostaną także osoby zatrudnione w podmiotach leczniczych, które przebywają w ob obowiązkowej kwarantannie i są w związku z tym niezdolne do pracy.
Co ciekawe, PiS przypomniał sobie, że potrzebny jest personel do leczenia chorych. Stąd też, w ostatecznej ustawie znalazły się przepisy dotyczące ułatwienia zatrudniania w Polsce lekarzy specjalistów, którzy uzyskali kwalifikacje zawodowe poza Unią Europejską. Będą oni mogli być zatrudniani w systemie ochrony zdrowia po spełnieniu wymogów ustawowych (np. pod warunkiem posiadania co najmniej trzyletniego doświadczenia zawodowego jako lekarz specjalista).