Szczególny wymiar polskości, toksyczną mieszankę januszostwa i cebulactwa w skondensowanej formie, po raz kolejny zaprezentował nam poseł na sejm Marek Jakubiak.
Ów przemysłowiec i przedsiębiorca, czyli zgodnie z nową polską kulturą swoisty Übermensch, oświadczył dziennikarzowi „Super Expressu”, iż nie zatrudniłby w swoim browarze uchodźcy, gdyż „warzenie piwa to skomplikowany proces”. Zasadniczo, w innym charakterze niż piwowara także nie dałby Arabowi pracy, bo „oni modlą się cztery razy dziennie” i „mają inne predyspozycje”. Poseł Jakubiak nie pozostaje gołosłowny i tłumaczy o jaką smykałkę podejrzewa uchodźców: – Myślę, że pan Arab mógłby być zatrudniony w agroturystyce, rolnictwie, np. przy zbieraniu ziemniaków – stwierdza. Potem mamy już tylko tradycyjne polskie dyrdymały o tym jak „islamiści” zaleją Europę i jak przyjeżdżają po socjal, a także trochę apologetyki Kaczyńskiego.
Nie chce mi się, już po raz chyba tysięczny, pisać, że po tego rodzaju enuncjacjach pan Jakubiak w jakimkolwiek kraju, w którym ludzie mają do siebie choćby minimum elementarnego szacunku, miałby zerowe szanse na ponowną publiczną wypowiedź, gdyż ta byłaby ostatnią. Nie mam ochoty znów wytykać Polakom hiper-hipokryzji i wskazywać, że każą oni wobec siebie surowo przestrzegać poprawności politycznej w najbardziej rygorystycznej formie, samemu ostentacyjnie ją kontestując. Ręce mnie już bolą od opisywania jak caly patriotyczny naród bulgotałby niczym czajnik z wrzącą wodą gdyby ktokolwiek, gdziekolwiek na świecie zasunął tak pogardliwy i poniżający tekst o Polakach. Niechby, dajmy na to, jakiś niemiecki browarnik wypowiedział się w podobnych słowach o Polaku-katoliku. Nie mam już sił pytać, jak możliwe jest osiągnięcie takich nizin umysłowości aby będąc dziennikarzem animować rozmowę na poziomie wrażliwości strażnika obozowego w Oświęcimiu i czy ładnie to do takich archetypów się odwoływać akurat dziś, tj. w Międzynarodowym Dniu Pamięci Ofiar Holocaustu.
Moja apatia w tym względzie nie wynika bynajmniej z przekonania, iż kwestie te przestały być ważne. Wręcz przeciwnie, im bardziej zaciska się nam na szyi pętla rasistowskiego obłędu, tym stają się one istotne. Problem polega na tym, że ich stawianie przestaje powoli mieć sens. Zasadnicze przewartościowanie się dokonało. Dzięki mediom, również tym tzw. publicznym i to jeszcze dalece sprzed dobrej zmiany, udało się zaprowadzić atmosferę dopuszczającą brutalny, obcesowy rasizm i wezwania do przemocy i mordu na muzułmanach, Arabach lub innych niearyjczykach. Możemy więc krzyczeć i tupać do woli. Mnie się już nie chce.
Zważywszy jednak, iż poseł Jakubiak twierdzi, że obywatele krajów Bliskiego Wschodu nie dojrzeli cywilizacyjnie do warzenia piwa przypomnę tylko, że napoju tego nie wymyślił ani on, ani nawet Jan Paweł II. Piwo to kordiał z historią sięgającą około pięciu tys. lat wstecz, a pionierami jego produkcji byli Sumerowie zamieszkujący ongiś własnie na Bliskim Wschodzie, w dorzeczu Eufratu i Tygrysu. Nasz wybitny warzyciel piwa mógłby się od uchodźców tylko uczyć, bo gdy ich przodkowie produkowali piwo i opracowywali pierwsze receptury, to protoplaści Jakubiaka dopiero schodzili nieśmiało z drzew. On sam zaś próbuje na nie z powrotem wejść.
[crp]