Site icon Portal informacyjny STRAJK

Japonia będzie mogła iść na wojnę?

Mimo wielotysięcznych protestów na ulicach japońskich miast, premier Shinzo Abe prawdopodobnie dopnie swego i doprowadzi do zmiany interpretacji konstytucji, do tej pory zakazującej Japonii jakichkolwiek działań zbrojnych poza granicami kraju.

wikimedia commons/ Shinzo Abe i Barack Obama

Po II wojnie światowej do stworzonej przez USA konstytucji Japonii dodano zapis zakazujący krajowi branie udziału w jakichkolwiek, również międzynarodowych, konfliktach zbrojnych, z wyłączeniem obrony własnego terytorium i misji pokojowych ONZ. Abe ani w parlamencie ani w społeczeństwie nie ma dostatecznego poparcia, żeby zmienić konstytucję, postanowił ją więc „zreinterpretować” tak, żeby możliwe stało się stawanie w obronie sojuszników Japonii. Zdaniem krytyków, takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem, ale i bardzo niebezpieczne. – To, co robi Abe, zabija sens naszej pacyfistycznej konstytucji – mówił jeden z przeciwników nowej rezolucji, 91-letni prof. Takeshi Ishida z Uniwersytetu w Tokio, weteran II wojny światowej. – Nie zabijanie ludzi w konfliktach za naszymi granicami jest cennym dziedzictwem i dorobkiem Japonii. Dlaczego mamy z niego rezygnować, żeby zaspokoić ambicje jednego człowieka, niezgodne z wolą społeczeństwa? – pytał.

Reformy Abego faktycznie nie znajdują poparcia wśród Japończyków. Według badań opinii publicznej 50 proc. społeczeństwa sprzeciwia się reinterpretacji konstytucji, a 34 proc. popiera zmiany. Tysiące ludzi protestują przeciwko propozycjom premiera. W czerwcu br. w centrum Tokio doszło nawet do próby samopodpalenia się jednego z wyjątkowo zdeterminowanych demonstrantów. Jednak mimo szerokiego frontu przeciw zmianom, japoński senat, w którym rządząca prawicowa Partia Liberalno-Demokratyczna, prawdopodobnie przegłosuje dzisiaj rezolucję. Podczas rozpatrywania sprawy w niższej izbie parlamentu doszło nawet do użycia przemocy – opozycja próbowała siłą zablokować mównicę i nie dopuścić do głosowania, wywiązała się szarpanina pomiędzy posłami a marszałkiem.

Shinzo Abe tłumaczy, że zmiana to nic innego jak „normalizacja” polityki obronnej. – Sytuacja w regionie zmienia się znacznie bardziej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać – tłumaczył premier. – To prawo jest konieczne, żeby bronić życia i bezpieczeństwa Japończyków i powinno zostać wprowadzone jak najszybciej – mówił.

Nowe prawo, czy też jak chce rząd, nowa interpretacja istniejącego prawa, może poważnie zmienić stosunki w regionie. Z pewnością nie spodoba się Chinom, z którymi Japonia pozostaje w konflikcie o wyspy Senkaku/Diaoyu. Jest też bardzo na rękę USA – Tokio to jeden z najważniejszych amerykańskich sprzymierzeńców w Azji.

Exit mobile version