Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jest porozumienie turecko-amerykańskie w sprawie Syrii: Kurdowie ostrożni, Damaszek je odrzuca

Uchodźcy kurdyjscy uciekający z Afrinu atakowanego przez Turcję, 2018. pixabay

Wystarczyło, że turecki prezydent Recep Erdogan zagroził najazdem na kurdyjską autonomię w północnej Syrii, a Amerykanie w końcu zgodzili się z Ankarą, że powstanie „strefa bezpieczeństwa” wzdłuż tureckiej granicy z Syrią. Oczywiście obie strony tej umowy nie konsultowali ani Kurdów – sojuszników USA w regionie, ani Syryjczyków, w których kraju ta strefa ma powstać.

Trzy dni potrzebowali Amerykanie, by dogadać się ze swymi sojusznikami z NATO, że nie zaatakują frontalnie terenów kurdyjskiej autonomii i nie będą likwidować oddziałów kurdyjskich, które są lokalnym sojusznikiem Ameryki. Naturalnie reakcja rządu syryjskiego mogła być tylko jedna: „Syria kategorycznie odrzuca umowę dwóch okupantów – amerykańskiego i tureckiego – na temat tzw. strefy bezpieczeństwa”.

Syria jest w tej chwili okupowana przez trzy państwa: ok. 40 proc. terytorium kraju – na wschód od Eufratu – zajmują Amerykanie z Kurdami, Izrael okupuje Wzgórza Golan na południu kraju, a Turcja Afrin, byłą część Rożawy, tj. syryjskiej autonomii kurdyjskiej, na północy.

Amerykanie przystąpili do negocjacji z Turkami w celu zachowania przychylności Kurdów z YPG (Ludowych Jednostek Ochrony). Stanowią oni olbrzymią większość koalicji FDS – lokalnych oddziałów zbrojnych kolaborujących z amerykańskim okupantem. Kurdowie od początku mieli nadzieję, że Amerykanie ich obronią, gdyby Turcja, która uważa ich za terrorystów, miała ich atakować. W zeszłym roku srogo się zawiedli – Amerykanie pozwolili Turkom zająć Afrin, są więc tym razem bardziej ostrożni. Aldar Chalil, wysoki funkcjonariusz kurdyjskiej Rożawy, niby „pogratulował” osiągnięciu porozumienia, ale wolał nie angażować się w dalsze pochwały, gdyż nie ma pojęcia, co ta umowa zawiera.

Kurdowie nie zostali dopuszczeni do rozmów, nie wiedzą więc, co ich właściwie czeka. Komunikat turecko-amerykański jest tak ogólnikowy, że nikt na razie nie wie jak ta strefa po syryjskiej stronie granicy z Turcją ma wyglądać. Jeśli będzie miała 30 km szerokości, jak domagali się Turcy, byłaby to prawdziwa klęska, oznaczająca praktyczny koniec Rożawy: właśnie w tym pasie mieszka większość syryjskich Kurdów. Czekają na szczegóły umowy, które będą znane w ciągu najbliższych dni.

 

 

 

 

 

 

 

Exit mobile version