Zatrzymani to głównie Syryjczycy i Irakijczycy, przygotowujący się do podróży na grecką wyspę Lesbos w tureckim mieście Ayvacik. Niektórzy z nich mogą zostać deportowani do krajów, z których uciekli.
Fala aresztowań rozpoczęła się w poniedziałek, kiedy Turcja podpisała porozumienie z Unią Europejską. Zgodnie z umową Ankara otrzyma 3 mld euro w zamian za bardziej skuteczne zapobieganie przedostawaniu się do Europy uchodźców z krajów owładniętych konfliktami zbrojnymi, takimi jak Syria, Irak czy Afganistan.
Obrońcy praw człowieka ostrzegają, że opłacone przez Unię Europejską i podejmowane przez Erdogana metody doprowadzą przede wszystkim do pogorszenia się sytuacji uchodźców – przeprawa stanie się jeszcze droższa, będą też wybierane bardziej ryzykowne drogi, co spowoduje wzrost liczby ofiar śmiertelnych. Tylko w tym roku, na szlaku, który chcieli wybrać zatrzymani Syryjczycy i przedstawiciele innych narodowości, utonęło 600 osób. W Turcji żyje obecnie ok. 2 mln uchodźców z samej Syrii, w większości w fatalnych warunkach, jakie oferują im obozy dla uchodźców. Nie ma pracy, panuje ogromna przestępczość, brakuje dostępu do służby zdrowia, edukacji dla dzieci czy nawet sanitariatów. Wydłużająca się wojna, w którą angażują się kolejne kraje – ostatnio Wlk. Brytania – sprawia, że coraz więcej osób nie wierzy w powrót do domu i stara się dotrzeć do Europy.
Deportacja do kraju pochodzenia dla większości aresztowanych oznaczać będzie śmierć – w Syrii działania wojenne prowadzi obecnie kilkanaście różnych armii, z których wszystkie mają na koncie śmierć cywilnych obywateli.
[crp]