Site icon Portal informacyjny STRAJK

Kamieniołomy XXI wieku

pixabay.com/pl/drut-kolczastyWrikaWittlieb

Na krajowym rynku pracy pojawił się nowy trend. Więźniowie stali się, tak atrakcyjną siłą roboczą, że popyt przerósł już podaż. Nic w tym dziwnego ponieważ wykonują oni pracę – jak przystało na niewolników – nieodpłatnie. Mamy kolejny sukces transformacji!

Zwiększając listę podmiotów, dla których więźniowie mogą pracować, ustawodawca wyszedł naprzeciw oczekiwaniom zainteresowanych instytucji. Są to głównie proste prace porządkowe, remontowe, konserwatorskie czy budowlane. Jedyny koszt jaki ponosi pracodawca to ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków i odpowiedzialności cywilnej.

Poza pracą na cele społeczne czy dla jednostki samorządowej, skazanych mogą również zatrudniać instytucje lub organizacje reprezentujące lokalne społeczności. Np. mogą oni wykonywać prace porządkowe i pomocnicze w placówkach oświatowych czy młodzieżowych ośrodkach wychowawczych zwanych potocznie „poprawczakami”. Mogą także być wykorzystywani przez organizacje pozarządowe o statusie organizacji pożytku publicznego.

– Samorządy niechętnie zatrudniały skazanych. Bano się, że to osoby skazane za konkretne przestępstwa, że mogą być niebezpieczne dla otoczenia, że nie będą dobrymi pracownikami. Ale ta tendencja się zmieniła ku obopólnej korzyści: gminy mają konkretną korzyść materialną, a skazani czują się potrzebni, dowartościowani, już samo wyjście poza zakład jest nagrodą, namiastką wolności – powiedziała w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, mjr Lidia Lipska z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Szczecinie.

Od wieków nieodpłatna praca skazańców, wykorzystywana była jako rodzaj resocjalizacji, głównie w branży kamieniarskiej. Jak widać niewiele się zmieniło, poza tym, że praca ta nie jest przymusowa. Przynajmniej w teorii, bo administracja ma możliwości i narzędzia, by skłonić i zachęcić do niej swoich podopiecznych.

Exit mobile version