W 2016 r. biuro Kampanii Przeciw Homofobii w Warszawie trzy razy padało ofiarą agresji. W ten weekend sytuacja się powtórzyła.
Były już próby wdarcia się do środka oraz rozbite kamieniami i/lub butelkami szyby. W ostatni weekend znowu to samo – pracownica organizacji po przyjściu do biura zobaczyła na podłodze kamień i szkło ze zniszczonej szyby. Trudno się dziwić, że aktywiści czują się realnie zagrożeni. Na Facebookowym profilu apelują o zainteresowanie się sprawą władze miasta, Ministerstwo Sprawiedliwości i Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania.
Kolejny tak na siedzibę KPH reakcję @hannagw @ZiobroPL #AdamLipiński O ataku tutaj: https://t.co/vSU3bY73DM pic.twitter.com/lBPmugelSo
— KPH (@KPH_official) 8 maja 2017
Na razie zareagowała Hanna Gronkiewicz-Waltz. – Zwrócę się do komendanta stołecznego policji z prośbą o przyjrzenie się tej bulwersującej sprawie – zapowiedziała na tym samym portalu społecznościowym. Gdyby prezydent Warszawy spełniła swoją obietnicę, poprawiłaby chociaż trochę złe wrażenie, jakie zrobiła postawa PO podczas Marszu Wolności. Przypomnijmy, że ta „nowoczesna” organizacja, rękami wynajętych ochroniarzy, wyrzuciła z pochodu mężczyzn z banerem dotyczącym równości małżeńskiej – na oczach kierowników partii.
KPH wezwała na miejsce policję. Organizacja nie ma wątpliwości – atak nie był przypadkowy, sprawca musiał wiedzieć, gdzie dokonuje aktu agresji i dawał tym samym wyraz homofobicznym przekonaniom. Pracownicy boją się również, że następnym razem, jeśli incydent zostanie zbagatelizowany tak jak poprzednie, ucierpi już nie tylko mienie, ale i ludzie. Kiedy poprzednio wybijane były szyby w biurze KPH, oświadczenie w sprawie wydali tylko wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak oraz RPO Adam Bodnar. Minister sprawiedliwości zignorował apel organizacji.