Znana jest już tożsamość terrorystów, którzy wczoraj dokonali zamachów w stolicy Francji.
Trzy grupy zamachowców działały niezależnie od siebie w różnych miejscach, jednak komunikowały się ze sobą na bieżąco. Uderzyli w sumie w sześciu skoordynowanych ze sobą atakach. Francuskie siły specjalne twierdzą, że zamach musiał być przygotowywany około dwóch tygodni. Zaplanowano go poza granicami Francji, jednak terroryści musieli uzyskać pomoc w docelowym kraju. Państwo Islamskie skwapliwie przyznało się do ataków.
Najpierw dwie samobójcze bomby odpalono niedaleko Stade de France, gdzie znajdował się Francois Hollande. W pobliżu kluba Bataclan i Carillon oraz restauracji La Belle Equipe strzelano do przypadkowych ofiar. Zabójcy, wyciągając kałasznikowy, mieli krzyczeć „Allah Akbar!” i „To za Syrię!”. W nocy z piątku na sobotę w różnych częściach miasta odbyło się jeszcze kilka strzelanin, m.in. w centrum handlowym i przy stacji metra. Wśród zabitych byli nie tylko Francuzi, ale również obywatele Hiszpanii, Chile, Wielkiej Brytanii, USA, Tunezji i prawdopodobnie Szwecji.
Ostatnie wersje zdarzeń mówią o tym, że 3 spośród 7 zamachowców pochodziło z Belgii. W Brukseli zatrzymano 5 osób powiązanych z zamachowcami. Jednego z terrorystów zidentyfikowano jako 29-letniego obywatela Francji, powiązanego z radykalnym islamem, mieszkającego w małej miejscowości na południe od Paryża. Jego tożsamość ustalono na podstawie odcisków palców. Zatrzymano wczoraj pod Paryżem jego ojca oraz brata. Kolejny terrorysta przybył na teren Francji przez Grecję jako „uchodźca”. Przy jego zwłokach znaleziono syryjski paszport. Może to dać asumpt do kolejnej fali nienawiści wobec uchodźców przybywających do Europy.
[crp]