Międzynarodowa koalicja z USA na czele rozpoczęła przygotowania do operacji przeciwko Państwu Islamskiemu w syryjskiej Ar-Rakce. Planowanie i przygotowanie do tej ważnej operacji odbywa się bez udziału Rosji.
Na konferencji prasowej sekretarz obrony USA Ashton Carter, cytowany przez Sputnik Polska, powiedział, że razem z partnerami amerykańskimi koalicjanci zaczęli przygotowywać grunt dla operacji Ar-Rakki. Konferencja sekretarza obrony miała miejsce w Paryżu po spotkaniu ministrów obrony międzynarodowej koalicji pod egidą Stanów Zjednoczonych. Na tej samej konferencji minister obrony Francji Jean-Yves Le Drian oznajmił, że na razie jest za wcześnie na mówienie o prawdopodobnym terminie i warunkach przeprowadzenia operacji, ale nie ma wątpliwości, że operacja ta musi być dokonana w jak najkrótszym czasie. Amerykanie sugerują, by odbyło się to zaraz po zdobyciu Mosulu.
Podejście to ma o tyle uzasadnienie, że Ar-Rakka istotnie uznawana jest za nieformalną stolicę ISIS, tam znajdują się sztaby terrorystów i tam planowane są operacje nie tylko w Syrii, ale i na całym Bliskim Wschodzie, gdzie sięgają bojówki dżihadystów. Zdobycie tego miasta będzie miało znaczenie nie tylko symboliczne, ale i praktyczne – dla ISIS to będzie ogromna klęska.
Problemem w tym wszystkim jest tylko brak uwzględniania rosyjskich sił zbrojnych w tej operacji, co jest oczywiście kolejnym dowodem na zanik zaufania między USA i Rosją, ale może skutkować możliwymi incydentami, tym bardziej, że działania będą toczyć się na terytorium Syrii, na którym działają poza terrorystami wojska rządowe i rosyjskie. Możliwe incydenty, wobec napiętej atmosfery, mogą łatwo przerodzić się w gorące konflikty między obiema stronami, które, wydawałoby się, walczą z tym samym wrogiem – zorganizowanym terrorem.