Tak jak kiedyś najlepszym PR-owcem Tuska i PO był Kaczyński, tak teraz nikt nie pomaga temu ostatniemu bardziej niż jego sfanatyzowani przeciwnicy. KOD i jego bezkrytyczni chwalcy zaliczają właśnie kolejną wpadkę.
„pan przyrodzony” Komitetu Obrony Demokracji <3
Facepalmów już mi na tych patałachów nie starcza :D
http://studioopinii.pl/ernest-skalski-habemus/
Posted by Paulina Łopatniuk on Sunday, January 29, 2017
Tym razem już nie sam Kijowski, lecz jeden z jego gorliwych obrońców tak potężnie dał po garach propagandy, że echo śmieszności wciąż nie ustępuje w przestrzeni publicznej. Ernest Skalski, jeden z emerytowanych już oficerów prawicowego pionu propagandy i agitacji po 1989 r., a wcześniej publicysta „Sztandaru Młodych” (przypomnijmy – był to organ Związku Młodzieży Socjalistycznej) oraz dziennikarz radiowy i telewizyjny, postanowił przeanalizować kwestię wyborów w mazowieckim KOD. Wygrał je bowiem skompromitowany Kijowski, obsadzony już na samym początku jako lider wielkomiejskiego protestariatu; obywateli mądrych i pięknych, amerykańskich i europejskich naraz. Wybór ten nie mógł nie wzbudzić kontrowersji.
Niemniej, jak to w Polsce często bywa, od samej patologii o wiele bardziej niemądre są racjonalizujące ją reakcje. Tak stało się w tym przypadku. Skalski napisał tekst, którego treści i formy nie powstydziłby się dawny aparatczyk-neofita w partyjnym biuletynie któregoś z powiatowych komitetów. Tekst opublikowany został w portalu Studio Opinii, przechowalni prawicowych dziennikarzy ze środowiska „Gazety Wyborczej” i okolic. Jest to nie tylko bezmyślna laurka ozdobiona propagandową ornamentyką typu: „zwyciężył rozum polityczny”, „zbiorowa mądrość”, itp. Skalski uprawia żenujące lizusostwo porównując Mateusza Kijowskiego i jego rolę w KOD z dynastią Piastów, uznawanych za założycieli średniowiecznego państwa polskiego. Jednocześnie wszystkie nieprawości, jakich dopuścił się lider KOD zbyte są uwagami o bezsensie poszukiwaniu legitymacji dla jego osobistego kierownictwa, gdyż rzeczonych Piastów nikt o nią wszak nie pytał. Skalski pisze o Kijowskim jako o „panu przyrodzonym” i porównuje go z Bolesławem Chrobrym, który – jak pisze autor tego zadziwiającego panegiryku – był przestępcą seksualnym, ale historiografia zapamiętała go jako bohatera. Kwestia „pana przyrodzonego” to nie jedyny moment, w którym przydawane są Kijowskiemu znamiona sakralne. Tytuł publikacji brzmi „Habemus…”, co ma nasuwać ewidentne skojarzenie z rytuałem wyboru papieża przez Ducha Świętego, kończonego słowami „habemus papam”.
Najzabawniejszy wniosek jaki w tym kontekście przedstawia Skalski brzmi: „Jednak zdecydowana większość koderów okazuje się ludźmi twardo stojącymi na ziemi, realnie oceniającymi rzeczywistość”.