Do tragedii doszło u wybrzeży Libii – kuter z ludźmi przewrócił się pod naporem fal. Jak poinformowała krajowa marynarka wojenna, z 126 osób, które wyruszyły przeładowaną łodzią w kierunku Europy, udało się uratować zaledwie 20.
W tym tygodniu ONZ ogłosił, że w 2016 roku Morze Śródziemne pochłonęło najwięcej ofiar w historii, mimo że przeprawiających się osób jest trzykrotnie mniej. Jedna na 88 osób, wyruszających w podróż tonie albo ginie bez wieści. Od stycznia do chwili obecnej mowa o ponad 3800 osobach. Do kolejnej takiej tragedii doszło u wybrzeży Libii – jak mówi generał Ayoub Qassem z libijskiej marynarki wojennej, ze 126 osób, które wypłynęły w czwartek z Garabulli, udało się uratować zaledwie 20. Pozostałych nie udało się odnaleźć – jednak szanse na to, że ktokolwiek przeżył, są minimalne.
Tragedie te są bezpośrednio związane z umową, podpisaną pomiędzy Unią Europejską a Turcją na początku roku. W jej wyniku najkrótsza, a zatem najbezpieczniejsza trasa do Europy została zamknięta, a zdesperowani ludzie próbują dostać się na Stary Kontynent, płynąc z Libii do Włoch drogą kilkaset razy dłuższą. Raport ONZ na temat radykalnego wzrostu śmiertelności przypada niemal dokładnie w trzecią rocznicę spotkania ministrów spraw wewnętrznych krajów europejskich po jednej z pierwszych tak dużych tragedii ludzkich na Lampeduzie, włoskiej wyspie wysuniętej najbardziej na południe – możni Europy doszli wówczas do wniosku, że śmierć setek migrantów to dramatyczny sygnał ostrzegawczy, który musi skłonić Unię do podjęcia natychmiastowych działań w celu ratowania migrantów. Efekty widzimy dzisiaj.
Premier Włoch Mattteo Renzi zapowiedział, że zawetuje przeznaczanie jakichkolwiek środków do krajów Unii, które nie będą chciały przyjąć uchodźców z Grecji i Włoch – co ciekawe, nie zainteresowało to władz choćby Polski, które kategorycznie odmawiają jakiejkolwiek pomocy ofiarom wojny i terroru. Co więcej, północni sąsiedzi Włoch wzmocnili swoje granice, uniemożliwiając przybyszom podróż do innych krajów europejskich. – Włochy nie przeżyją następnego takiego roku – mówi Renzi.
Tymczasem grupy ratunkowe na wodach pomiędzy Libią a Włochami niemal codziennie odkrywają kolejne ciała – zaledwie wczoraj na dnie łodzi ze 139 uchodźcami znaleziono 25 ciał kobiet i mężczyzn, którzy udusili się wyziewami z silnika spalinowego.
– Działania ekip ratowniczych stają się wyścigiem przed podwodny cmentarz, a nasze ekipy są przytłoczone skalą kryzysu, wynikającego z prowadzenia bardzo konkretnej polityki przez Europę. Jesteśmy bezsilni, nie możemy powstrzymać umierania – mówi Stefano Argenziano z jednostki Lekarzy bez Granic, zajmującej się ratownictwem na Morzu Śródziemnym. – Ile jeszcze trupów musimy znaleźć, ile tragedii musi się wydarzyć, żeby liderzy krajów europejskich zrozumieli, że pomylili priorytety, ich polityka odstraszania nie działa i trzeba umożliwić ludziom podróż drogą bezpieczniejszą niż morze? – pyta. Jego organizacja od kwietnia uratowała 17 tys. ludzi.