Co najmniej 14 osób nie żyje, a osiem jest rannych w wyniku samobójczego zamachu w Kabulu. Incydent potwierdziło tamtejsze MSW.
Według szefa kabulskiej policji Abdula Rahmana Rahimi celem był bus z nepalskimi ochroniarzami, których tamtejsze służby zatrudniają na zasadzie doraźnych kontraktów. Mieszkają oni na ogół wspólnie, po kilkunastu w jednym budynku. Zamachowiec wysadził się w powietrze, gdy służbowy mikrobus, którym podróżowali do pracy wyjechał z posesji. Ranni zostali także ludzie z pobliskiego targowiska. Do zamachu przyznali się talibowie. Ich rzecznik Zabihullah Mudżahid oświadczył, że celem byli „zagraniczni najeźdźcy”.
Był to pierwszy zamach w Kabulu od chwili ogłoszeni planu intensyfikacji działań US Army stacjonujej w Afganistanie. Według strategii ogłoszonej przez Biały Dom w ubiegłym tygodniu, amerykańscy chłopcy mają się bardziej zaangażować we wspieranie armii tego kraju w walce z talibami. Tymczasem Talibowie wciąż zdobywają nowe terytoria i rosną w siłę; żądają wycofania wszystkich obcych kontyngentów z Afganistanu.
Do zamachu doszło we wczesnych godzinach porannych 20 czerwca.