W dniu Święta Konstytucji 3-go Maja rytuałem stało się wytykanie partii rządzącej hipokryzji: władcy Polski z PiS z właściwym sobie zadęciem organizują oficjalne trzeciomajowe uroczystości, podczas gdy prawie od samego początku sprawowania rządów bezczelnie łamią ustawę zasadniczą. To fakt, tak samo jak faktem jest, że dyżurni obrońcy konstytucji od kilku lat nie są w stanie pojąć, że do politycznie skutecznej obrony konstytucji nie wystarczy ciągłe trąbienie o “ogólnych ramach ustrojowych”. To właśnie ogólność i ramowość jest podobno najświętsza i to z ich profanacją wiąże się największa szkoda społeczna – jakby najbardziej pokrzywdzonymi ofiarami PiSu był Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy.
Nie. Rzecz w tym, że władza najbardziej sprzeniewierza się społecznej treści konstytucji, jawnie lekceważąc zapisane w niej prawa zwykłych obywateli. Krytyka dzisiejszej opozycji i jej liberalnych zwolenników nigdy nie pójdzie w tę stronę, bo w sposób oczywisty zarzut ten obowiązuje w stosunku wszystkich rządów sprawujących w Polsce władzę. Dlatego ich zdaniem załamywać ręce nad gwałceniem ustawy zasadniczej należy zawsze przechodząc od ogółu do szczegółu, nigdy odwrotnie.
Właśnie byliśmy świadkami tego, jak szajka Kaczyńskiego, w celach wizerunkowych zwana rządem Morawieckiego, ordynarnie podeptała konstytucyjne prawo młodych pokoleń do bezpłatnej edukacji szkolnej. Władza jest zainteresowana wyłącznie edukacyjną inercją, gdzie system szkolnictwa już dawno przeszedł we własną parodię, zwłaszcza po rozpętaniu “deformy” Anny Zalewskiej. Żadne odpowiedzialne i skuteczne kształcenie, rozumiane jako przekazywanie aktualnej i użytecznej wiedzy o świecie, opartej na ustaleniach nauki, nie jest możliwe w 30-osobowych klasach i systemie, gdzie nauczyciele muszą się skupiać głównie na udzielaniu korepetycji, żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego. Dlatego ostentacyjne, a systematyczne upokarzanie nauczycieli i lekceważenie ich potrzeb też stanowi zdradę konstytucji. Bardzo jednak wątpliwe, by opozycyjni politycy zdolni byli potraktować sprawę w ten sposób, bo sami przez lata zdawali się robić wszystko, by prawo do bezpłatnej edukacji po cichu umierało.
Kolejna sprawa: mieszkalnictwo. Art. 75 pkt. 1 Konstytucji RP mówi jasno: “Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli, zmierzające do uzyskania własnego mieszkania.”
Tak się składa, że ludzie obecnej władzy respektują co najwyżej wyłącznie ostatnie kilka słów tego zapisu, uznali bowiem że na tym obszarze spokojnie mogą kontynuować praktykę neoliberalnej prywaciarskiej degrengolady, prowadzącej wyłącznie do rosnącego zadłużenia Polaków. PiS nie ma absolutnie żadnego planu zmiany dzisiejszej katastrofalnej sytuacji, gdy Polska mierzy się z największym przeludnieniem mieszkań i największym głodem mieszkaniowym we wspólnej Europie. O “Mieszkaniu plus” nie warto nawet mówić, bo na razie to wyłącznie groteska. Szczególnie szokuje natomiast ostatnia zapowiedź warszawskich radnych PiS: zamierzają wyprzedawać zasób komunalny za bonifikatami, przyczyniając się jedynie do powiększania i tak już dominującego sektora prywatnego, w którym panuje spekulacyjne szaleństwo, odbierające ludziom nadzieję na niskie czynsze, a bez nich nie ma godnego życia. PiS ma dla ludzi w perspektywie jedynie dalszą spiralę zadłużenia. A opozycja tego nie powie, bo to ona ją nakręcała.
Trudno jednak o większą hańbę niż zamiecenie pod dywan sprawy reprywatyzacji. Ustawa Jakiego została skazana na powolne konanie w “zamrażarce”. Nie ma widoków na przepis jasno zabraniający oddawania kamienic razem z lokatorami, mimo że PiS od dawna wycierał sobie usta ich prawami. Mało tego, prezydent Duda podpisał nowelizację prawa o gospodarce nieruchomościami wręcz ułatwiającą handlarzom roszczeniami przejmowanie działek i kamienic metodą “na słupa” – nie trzeba już będzie sprawdzać, czy wszyscy spadkobiercy żyją. W tym przypadku mamy do czynienia z legalizacją dotychczasowego bezprawia. Komisja weryfikacyjna uporczywie odmawia też przesłuchania osób powiązanych z partią rządzącą, których nazwiska regularnie przewijają się w aferze reprywatyzacyjnej. PiS dowiódł, że konsekwentnie traktując mieszkania jako towar, a nie prawo ma ustawę zasadniczą – a więc Polaków ogółem – tam, gdzie plecy prezesa tracą swą szlachetną linię.
Dodając do tego, że prawa pracownicze są za obecnego rządu regularnie łamane, że Morawiecki marzy o Polsce jako jednej wielkiej SSE, że związki zawodowe albo są przez władzę zwalczane albo przekształcane w marionetkowe organizacje na rządowej smyczy, śmiało należy stwierdzić, że zapis z konstytucyjnego zapisu o “społecznej gospodarce rynkowej”, PiS akceptuje wyłącznie rynek. Gabinet Morawieckiego nawet nie zamierza na poważnie podjąć problemu uśmieciowienia pracy w Polsce. Bo poważnie traktuje chyba wyłącznie swoją słynną sentencje o “zap… za miskę ryżu”. To jest ich “konstytucja”, duchem chyba całkiem odpowiadająca opozycji. A ci, którzy uparcie odmawiają zrozumienia na czym polega istota demokracji – że jej fundamentem są prawa zwykłych ludzi, a nie nienaruszalny prestiż elit – nie zasługują na więcej niż PiS. Należy im się wyłącznie to, by pogardzane przez nich społeczeństwo w końcu od nich uwolnić.