Burzenie budynków w politycznym odwecie to działania znane głównie z izraelskich represji wobec Palestyńczyków. W Polsce metoda ta zadebiutowała właśnie w służbie antysemityzmu. Kamieniarz, zajmujący się naprawą zdewastowanych pomników i nagrobków stracił właśnie swój warsztat.
Miejsce, w którym jeszcze kilka dni temu stał warsztat kamieniarski Krzysztofa Kolibskiego wygląda obecnie jak po uderzeniu pocisku powietrze-ziemia. Zburzone ściany, zniszczone samochody, zdewastowany sprzęt. W sobotę ktoś wjechał w budynek koparką.
Oprócz zrujnowania pracowni, sprawca pozostawił po sobie jeszcze jeden, niezwykle znaczący ślad – napis „Żydy precz” na jednym z poddawanych restauracji pomników. – Jak zobaczyłem… trudno było cokolwiek powiedzieć. Niemniej jednak widok jest odrażający – przyznaje właściciel zakładu w rozmowie z TVN24.
Zdarzenie miało miejsce w Wąwolnicy niedaleko Lublina. Następnego dnia podejrzany o dokonanie dewastacji został zatrzymany w Puławach. Dziś zostały mu postawione zarzuty – zniszczenia mienia i gróźb karalnych.
– Wobec Krzysztofa P. prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zakazu zbliżania się do pokrzywdzonych oraz poręczenia majątkowego. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na to, by podejrzany usłyszał zarzuty umyślnego zniszczenia mienia oraz wypowiadania gróźb karalnych. Sprawę prowadzi prokuratura – powiedziała podkom. Ewa Rejn – Kozak, oficer prasowy puławskiej policji.
Osobą, która zniszczyła warsztat, okazał się być współwłaściciel gruntu, na którym znajdowała się pracownia. – Już nieraz odgrażał się, że coś zniszczy. W marcu były to woliery dla ptactwa. Zgłosiłem się wtedy do prokuratury. Teraz przekroczył wszelkie granice – mówi w rozmowie z portalem Nasze Miasto Puławy Krzysztof Kolibski.
Dlaczego kamieniarz stał się celem ataku antysemity? Prawdopodobnie przez jego działalność społeczną. Kolibski współpracuje z fundacją „Zapomniane”, która lokalizuje, bada i upamiętnia miejsca zagłady Żydów. W okolicach Wąwolnicy znajduje się sporo takich miejsc. To właśnie tam do 1942 roku mieściło się getto. W ostatnim czasie rzemieślnik współpracował z fundacją w zakresie postawienia ofiar Zagłady w Karmanowicach – w miejscu, w którym hitlerowcy rozstrzelali kilkanaście osób. Regularnie dokonywał też napraw nagrobków, umazanych farbą przez antysemickich wandali.