Site icon Portal informacyjny STRAJK

Kosmiczne marzenia Jeffa Bezosa

Jeff Bezos, właściciel Amazona /youtube.com

„Pracuj ciężko, baw się dobrze, twórz historię” – to jeden ze sloganów koncernu Amazon, największej na świecie firmy z sektora e-comerce. Jeff Bezos, szef tego przedsiębiorstwa jest najbogatszym człowiekiem na tej planecie. Jego majątek jest szacowany na 160 miliardów dolarów. Dzisiaj zaprezentował całemu światu model lądownika księżycowego – Blue Moon, wyprodukowany przez należącą do niego spółkę Blue Origin. Kosmiczne przedsiębiorstwo to drugie dziecko Bezosa, na które mógł sobie pozwolić w 2000 roku, kiedy krezusem uczyniła go praca ludzi zatrudnionych w założonym sześć  lat wcześniej Amazonie.

Nie mam żadnych wątpliwości, że Jeff Bezos bawi się całkiem dobrze. Bardzo możliwe, że jego lunarne urządzenia przydadzą się w księżycowych wyprawach i zapiszą kartę w historii ludzkości. Przypuszczam, że dla Bezosa liczą się teraz najbardziej właśnie takie sprawy. Zapewne nacieszył się już egzotycznymi wyspami, śmiganiem prywatnym odrzutowcem i bankietami z głowami państw. Nadeszła pora na lunarne wyprawy, roboty i pionierską wynalazczość.

Autofetyszyzacja własnego statusu społecznego, napędzana świadomością zasobności portfela, jaka przejawia się w jego kosmicznych marzeniach, współgra z wyparciem świadomości procesu, który zaprowadził go do pokojów z księżycowymi lądownikami, gdzie przywdziewając szaty Tesli, Amundsena i braci Wright fantazjuje o niesieniu ludzkości postępu. Proces ten nazywa się wyzyskiem siły roboczej. To właśnie wysiłek miliardów kroków wykonanych każdego roku przez pracowników centrów logistycznych Amazona, tej ponad półmilionowej rzeszy harującej na granicy fizycznej i psychologicznej wytrzymałości, umożliwia Bezosowi spokojne rozważania o  „robieniu ciekawych rzeczy w kosmosie” w towarzystwie odrealnionych przyjaciół i wspólników z samego szczytu arystokracji tego świata,

Naprawdę byłoby miło, gdyby Jeff Bezos przed wysłaniem cacka na Księżyc zadbał bardziej o swoje sprawy na planecie Ziemia. Wypadałoby wysłuchać pracowników, którzy od lat na protestach pod siedzibami jego firmy mówią o niszczącej zdrowie presji wyników, celowo zawyżanych normach, inwigilacji przy pomocy skanerów i komputerów, dehumanizujących ocenach na podstawie liczenia liczby kroków, śmieciowych umowach agencyjnych czy gangsterskich prześladowaniach związkowców. Myślę, że kosmiczny pionier mógłby poczytać opinię biegłych sądowych, którzy mówią, że praca w jego firmie „nie jest dostosowana warunków pracy do możliwości psychofizycznych człowieka-pracownika”, a także „może powodować urazy psychologiczne i fizyczne”.

Kiedy już pochyli się nad koszmarem jaki funduje ludziom, którzy pracują na jego marzenia, niech wystrzeli na Księżyc, Marsa i Pas Kuipera swoje piękne robociki oraz najlepiej również siebie.

Exit mobile version